Tøronto "Demo" - Recenzja




 Przyszedł czas przedświątecznych porządków z pocztą, a więc po drodze natrafiłem na pewne kasety, prosto od FUKK records! Jedną z nich był omawiany tutaj Tøronto. Zespół mi kompletnie nie znany, jak i pewnie wielu innym przede mną. Premierę miał na początku marca tego roku i prezentuje sobą to, co w latach 80-tych było dobre. Przeważnie gatunek nazywany Speed Metalem, którego zaspecjalnie fanem nie jestem. Nie będę jednak oceniać przed sprawdzeniem, rozumiecie, książkę, okładkę, te sprawy. Szef FUKK wynalazł tę kapelę ze Szwecji i jest to ich pierwsze demko, które ujrzało światło dzienne. O gościach nie wiadomo nic poza tym, że wokalista Edvin Aftonfalk, miał kilka swoich epizodów, był np. wokalistą i perkusistą Morbus Chron, wystąpił na koncercie za basem wraz z już dużo słynniejszą kapela Entombed. Samo demko przezntuje pięć szybkich i bezprecedensowych strzałów z tego gatunku, jednak bardzo krótkich, bo całe demko trwa niespełna 10 minut.

  O całym materiale jakbym chciał napisać wiele, tak się nie da. Czuć tutaj klasykę, aż nadto srogo. Pełno naleciałości z takich zespołów jak np. Motörhead nie trzeba się tutaj specjalnie doszukiwać. Szybkie, skuteczne, boleśnie klasyczne riffy, które każdy fan epoki będzie kojarzył. Wokal tak samo, kojarzony z latami świetności tamtej epoki, brzmiący jak od zachrypniętego gościa, który flachą nie gardzi. Wszystko jest tutaj tak, jak to było w minionych dekadach. Sam materiał, który jest w prawdzie demkiem, a nawet bym powiedział rehem, bo brzmi dosłownie, jak próba nagraniowa, zaskakująco dobrze nagrana i czytelna. Rock'n Roll wylewa się strumieniami z tego materiału.

  Zespół nie ukazuje sobą niczego nowego i tego na pewno w planach nie mieli. Brzmią do bólu jak relikty umarłej już epoki. Co prawda, ja tego gatunku nie czuję tak mocno, z tym się kryć nie będę, ale jeżeli jesteś faktycznie fanem takiego luzackiego klimatu albo starym dziadem, który gada, że kiedyś to było w tym metalu lepiej, to przy tym materiale poczujesz się o dobre 30 lat młodszy. Każdemu fanowi, zalecam zapoznać się z materiałem, jak i uderzyć do FUKK records, gdyż te ich pro tape robi robotę i pozwala poczuć się jak dawniej, wkładając kasetę w odtwarzacz. Wszystko tu aż wylewa się od klasyki. Ocena taka, a nie inna, ale to z tego powodu, że gbur, jakim jestem, nie doceni w pełni takiej muzyki, gbury mi podobne też nie. Ale jeśli lubisz klimaty lat 80-tych, to masz tutaj materiał 5/5, więc napierdalaj replay w odtwarzaczu.

Tracklista:

  1. Trouble Tonight
  2. Self-Constructed Mess
  3. Who Put You in Charge
  4. Across the Wall
  5. Two More Bottles of Wine (Emmylou Harris cover)
Ocena 3.0/5

Odsłuch:

Do nabycia:


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bestiality "Endless Human Void" - Recenzja

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Black Death Production - Wywiad