Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Pistilos Opium "Hibrido" - Recenzja

Obraz
  Wydawca: Fallen Temple   Nie za długi materiał bo blisko 20 minut. Za to jakiego. Pistilos Opium to chilijski zespół, który został odkopany przez nasz rodzimy label. Jako, że południowa Ameryka dobrze mi się kojarzy, gdyż wręcz wylewa się z tych krajów mnóstwo dobrych, surowych czy agresywnych albumów, takich jak lubię. W tym przypadku nie jest inaczej.   Pistilos Opium na pierwszy rzut okazało się być dla mnie dość sporym zaskoczeniem. Spodziewałem się srogiego metalu zalatującego dużą ilością thrashu, grobu i smrodu. Dostałem staromodną dawkę deathu z pogranicza doomu. Ale nie takiej zagłądy, że aż ciężar gitar wgniata nas w podłogę. Na tym albumie, aby dostać to czego chcemy musimy uzbroić się w cierpliwość. Chilijczycy lubią budować napięcie poprzez zgrabne solówki, chwytliwe wstępy, przedłużające się momenty. Nie ma nagłego wrzasku, bezładu w napierdalaniu na bębny, czy skrzących się gitar w chaosie. Tutaj każdy moment dobrze utrwali się w naszej czaszce czy tego chcemy czy nie.

Grave Circles "Tome I" - Recenzja

Obraz
  Wydawca: Werewolf Promotion   Przyzwyczajony już do rodzaju płyt jakich mogę się po tym labelu spodziewać, włożyłem płytę bez jakiś większych zastanowień. Czekałem na obskurny black prezentujący najciemniejsze zakamarki piwnic i wokal rodem z północy. Jednak duet z Ukrainy mnie zaskoczył i to nie mało.  Pewnie nigdy bym nie usłyszał o tym debiucie, gdyby nie lokalny label, który wręcz podstawił tę płytę pod nos. I bardzo dobrze, oby więcej takich, a nie będę czuł przesytu.   Grave Circles ukazało się już w 2017 roku, my mamy styczność na naszym rynku z tą płytą od niedawna. W momencie kiedy piszę tę recenzję, można już odsłuchać nowszą płytę zatytułowaną, jakby ktokolwiek się jeszcze nie spodziewał - "Tome II". Jednak zabieg wydawcy sprawia, że prawie połowę następnej płyty może odsłuchać już tutaj. Sama EP i pierwotne trzy utwory trwają jakieś 18 minut, całość płyty za to jest dwa razy dłuższa. Trzy ostatnie numery, są kawałkami live, które ukazały się w pełnej wersji w &q

Vermisst "Emanacje prawiecznych widm" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Fallen Temple     Bliżej premiery dostałem kasetę od Fallen Temple, ale musiało mi się zapomnieć i poszło w niebyt. Vermisst to nazwa, która chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu i sprawdzając moje poprzednie mieszkanie natrafiłem na parę zgub. Tak więc mogą się pojawić nieco spóźnione recenzje, ale muzyka to nie dziewczyna. Nawet jak się o niej zapomni to nie ucieknie.   Fallen Temple nie po raz pierwszy raczy nas nieznanym, powstającym, wyjętym prosto z czeluści zespołem. Ten duet akurat wyjęty z czeluści poznańskich piwnic. Na swoim koncie mają już EP, o której będę pisał, jak i kompilacje czy splity. "Emanacje prawiecznych widm" to demko, od którego się wszystko zaczęło, zacznę więc i ja.   Vermisst mam wrażenie, że zagubił się trochę w czasie, bo utknął w pierwszej połowie lat 90tych. Mógłbym podsumować, stara norweska szkoła black metalu, jednak było by to niedopowiedzenie. Mamy tutaj dużo wpływów skandynawskich, jednak nie stronią od naszych polskich kor

Nurt Ognia "4 Nurt Ognia" - Recenzja

Obraz
   Z Nurtem Ognia to dopiero mój pierwszy romans. Nie miałem okazji zapoznać się z tym projektem wcześniej, ani tym bardziej odsłuchać.  Płyta przyszła pocztą, długo się nie zastanawiałem nad tym co otrzymałem i wrzuciłem w odtwarzacz. Może to nawet lepiej, bo element zaskoczenia się znalazł. Co do wydawcy płyty to jak na ten moment, a na pewno kopia którą posiadam, jest wydana własnym stumptem, więc tym razem recenzja bez wydawcy.   Jeśli mam być szczery, niejednokrotnie dostałem płytę, jakiegoś nieznanego nigdzie blacku, o przedziwnej lub bardzo uproszczonej okładce i do bólu generycznym stylu. Zasadniczo niczego nie oczekiwałem po tej płycie. Pierwsze odpalenie zostawiło niemałe zdziwienie, bo miałem wrażenie, że odtwarzacz mi się skopał. Na szczęście nic z nim się nie stało, a zamierzenie było takie, żeby muzyka brzmiała na jak najbardziej nierówną i chaotyczną. Chaos dzieje się nie tylko w samym brzmieniu, ale i gatunku, który podjął Nurt Ognia. Nie da się jednoznacznie powiedzieć

Sacrofuck "Ekstaza Upodlenia" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Putrid Cult   Warszawiacy już od jakiegoś czasu przewijają przez podziemie, na tej stronie także co nie co można było zobaczyć. Pierwszy raz mamy okazję posłuchać Sacrofuck przez pół godziny na ich pierwszym pełnoprawnym długograju. Patrząc na poprzednie płyty na których mieli okazję się zaprezentować, nie powinno nikogo dziwić, że akurat Putrid Cult zajęło się ich wydaniem. Można powiedzieć, że byłem pewny, że zostanę obrzygany w taki sposób, że to polubię.   Sacrofuck zawszę wydawał mi się tworem takim bezpłciowym. Sam nie wiedział do końca czym chciał być i kim się inspirować. Po splicie z Enterchrist, który zarzygał nas po mistrzowsku myślałem, że już wiedzą do czego grają. "Ekstaza Upodlenia" targetu nie zmieniła, bo nadal mamy obrzydliwy death metal z domieszka grindu. Sposób wykonania już tak. Będę bardzo często odnosił się do splitu z 2018 roku, bo reszta była zbyt mało pamiętliwa dla mnie. Im nowszych rzeczy się słuchało, tym miałem wrażenie, że bardz

Podsumowanie dem - czerwiec 2020

Obraz
Poroniec "Demo II" - zaczynamy bardzo polskim akcentem i poetycko brzmiąco polską nazwą. Ale jak to wychodzi brzmieniowo? Jak black metal okraszony ciężkimi, czysto brzmiącymi wokalami z polskimi tekstami. Szczerze chciałbym coś więcej powiedzieć, ale nie ma co. Niestety w życiu się nasłuchałem takich rzeczy i specjalnie różnie to jakoś nie brzmi. Warto jednak sprawdzić i przekonać się samemu. Pochwalić za to mogę datę premiery. Chyba specjalnie czekali na 1 czerwca. https://poroniec.bandcamp.com/album/demo-ii Ancient Torment "Of Wolves and Pain" - Tutaj skandynawia bardzo mocno. Nawet nie muszę podawać w przykładach zespołów, które były inspiracją, bo można łatwo wywnioskować siłą dedukcji. Typowa dla gatunku melodia, całkiem porządna realizacja, odczucia piwnicy nie ma, wokal przyrównywany do bez składnych blackowych ryków. Czyli coś co dobrze znamy. https://ancienttorment.bandcamp.com/album/of-wolves-and-pain Gravesend "Preparations for

Podsumowanie dem - maj 2020

Obraz
Nekrofilth "Devil's Breath" - miesiąc zaczynamy od czegoś, jak sama nazwa wskazuje, paskudnego i obskurnego. Bo taka jest właśnie muzyka serwowana przez amerykańców już od ponad dekady. Wiele innowacji znaleźć tutaj nie można, gdyż wnioskować można, że twórcy założyli sobie, aby muzyka brzmiała jak zaśpiewane przepitym gardłem blackowo/thrashowo/punkowe rytmy. Choć nie można powiedzieć, że konwencją się nie bawili. Perkusja jest o tyle ciekawą tutaj rzeczą, że w szybszych tempach brzmi jak obskurna i typowa pod demo pusta nawalanka, a w spokojniejszych kawałkach wychodzi bardziej ponad plan gitary z dosadniejszym brzmieniem. https://nekrofilth.bandcamp.com/album/devils-breath-the-demos Clairvoyance "Clairvoyance" - jak patrzę na okładkę, następnie odpalam muzykę, to mam wrażenie, że polacy odnośnie robienia death metalu uczą się od najlepszych. I wychodzi to pierwszorzędnie. Demko wciągnęło jak bagno, tylko czekać, aż wydadzą coś większego. https://c

Vonülfsrëich "Hyperborëan Hills" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Fallen Temple  Za dyskografię gości z Oulu zabrałem się trochę od dupy strony. Jakiś czas temu zdarzyło mi się pisać o jednej z ich ostatnich płyt, dokładniej "Ylfsreälm Inguz". Nie sprawdzając metallum, tylko wpuszczając płytę po płycie do czytnika, można odnieść wrażenie, że kolejność wydawania była zupełnie odwrotna.   Fallen Temple poszło za ciosem, jak już jedno wydało, to i resztę dyskografii chcieli zamieścić na swojej liście. "Hyperborëan Hills" wydaje się, było o tyle ważne, że to jedyny pełniak zespołu i to jeszcze wydany wcześniej tylko na kasecie. Gdyby nie ich gest, pewnie nikt by się z nas o tym dziele nawet nie dowiedział. Złe to nie jest, bo z Finlandią nigdy mi nie było nie po drodze. Ani z tą pitną, czy muzyczną. Jedno odpalenie i już wiadomo z czym będziemy mieć przez dobre ponad pół godziny do czynienia. Ze staroszkolnym, skandynawskim podejściem do grania blacku. Powiedziałbym, że tak początki lub połowa lat 90tych. Wszystko gra

Podsumowanie dem - kwiecień 2020

Obraz
Goatfucker Overlord "Heavy Metal Smegma Inferno" - Listę otwiera demko wydane kto by pomyślał - 1 kwietnia. Jest to jedna z dziwaczniejszych hybryd z jakimi miałem styczność w ostatnim czasie. Dostajemy połączenie Iron Maiden, Megadeath, Motörhead z domieszką kozła, black metalu i speedu. Bardziej jako ciekawostka, ale nic nie szkodzi sprawdzić. https://goatfuckeroverlord.bandcamp.com/album/heavy-metal-smegma-inferno Thermonuclear Slaughter "Thermonuclear Slaughter" - Po raz kolejny z domieszką heavy metalu, tym razem w wykonaniu brytyjczyków. Jednak demo zobowiązuje i sama jakość jaką dostajemy jest na odpowiednim, chamskim i trzeszczącym poziomie. Okładka nie zapowiada jednak tego z czym będziemy mieli do czynienia, bo wojny jest nie wiele, ale dużo klasycznej szkoły w stylu jeszcze sprzed tego stulecia. https://koaggulation.bandcamp.com/album/thermonuclear-slaughter Covered In Sores "Evil Experiments" - Co tutaj można dużo powiedzieć.

Ruho "The Devout Thrum" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Fallen Temple   Ruho, czy jak to tam się nie nazywa, to fiński zespół, który jest przykładem, że wynajdowanie niezłych zagranicznych kapel, niekoniecznie znanych u nas, Fallen Temple ma w małym palcu. Mamy tutaj do czynienia z prawie 50 minutową wirtuozerią black metalową. Tak więc, zanim siądziecie do odsłuchu, przygotujcie sobie środki rozweselające albo, jak kto woli, odurzające, gdyż płyta zapewni Wam ciekawe "transowe" doznania.   Spojrzawszy na okładkę, która nie jest jakoś wybitnie ciekawa, i przeczytawszy nazwę, której nie dało się na pierwszy rzut oka odszyfrować, rzuciłem- być może jak większość- płytę w kąt. Zignorowałem to tak, jak duża część ludzi zrobiłaby to na playliście widząc znowu coś, co przypomina kolejny smętny i płaczliwy black. Czasem człowiek musi zrobić sobie przerwę, gdy widzi, że będzie miał styczność po raz setny z jakimś depresyjnym czy atmosferycznym black metalem, jaki już wręcz zlewa się na rynku. Jednak w wypadku Ruho - nic bar

Podsumowanie dem - marzec 2020

Obraz
Lamp of Murmuur "T he Burning Spears Of Crimson Agony " - Ponad 20 minut solidnego black metalu. Duża inspiracja skandynawską szkołą grania, mocne solówki, wykorzystanie klawiszy i melodyjne partie dla podbudowy surowego, okultystycznego grania. Jedna z lepszych pozycji tego miesiąca ogółem. https://lampofmurmuur.bandcamp.com/album/the-burning-spears-of-crimson-agony-demo Petrine Cross "Demo" - Stara szkoła black metalu. Dużo szumu, przesteru, gitary. Perkusji jakby nie było w ogóle, a wokal miesza się w tle i brzmi bardziej jak próba komunikacji z obcą cywilizacją. Jest to pozycja dla osób, które pamiętają jeszcze czasy leśnego blacku. https://petrinecross.bandcamp.com/releases SIGN OF EVIL "Psychodelic Horror" - chilijski solowy projekt, który trąci zatęchłym, piwnicznym szatańskim black metalem, starymi horrorami z taśm VHS i dużą dawką speed metalu. https://caligarirecords.bandcamp.com/album/psychodelic-horror Cl

Cadaveric Possession "Sephirothic Desiccation" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Putrid Cult   Slav nie odpuszcza ani na moment. Jakby mógł, nie wychodził by w ogóle ze studia i nagrywał coraz to nowsze rzeczy. Mocno pielęgnuje swoje dziecko pod postacią Cadaveric Possession, jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Miał z początku powstać jeden split, potem kolejny, aż po fakcie dostaliśmy EP. Jedni by powiedzieli, że szybko i znienacka, jednak Ci co znają ten duet, wiedzą, że już dawno przez ten czas powstał i kolejny. Tak więc sześć zupełnie nowych utworów, niecałe pół godziny grania, dostaliśmy jesienią ubiegłego roku, dzięki wydawnictwu Putrid Cult.   Poczynając od samej okładki, znamy dobrze temat. Widać, że cover powstał w pracowni Lorda K., a stylistycznie nie odbiega od poprzedników Cadaveric. Muzycznie za to kolejne jak dla mnie zaskoczenie. Skaczą stylem co wydaną płytę, nie dając przyzwyczaić sobie stylu. No może poza rozpoznawalnymi już w podziemiu dźwiękami Slava. Bliżej tej EP jest do demka, niż pełnego albumu czy splitu. Gdy wcześ

Vonülfsrëich "Ylfsreälm Inguz" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Fallen Temple   Odkopy z Fallen Temple bywają rożne, ale zazwyczaj trafne w swoim rodzaju. Tym razem wykopali duet z Finlandii i wydali ich zeszłoroczną EP na krążku. Już na pierwszy rzut jest jeden zgrzyt. Musiałem tej płyty szukać na metallum, bo inaczej za chuja bym nie wiedział co to jest, ani jak się nazywa. Czy choćby jak wygląda okładka. A przecież trzymam tę płytę w dłoni. Oby to była lekcja na przyszłość. Rozumiem, ciemne, zimne barwy i chłodny przekaz. Ale chciałbym wiedzieć z czym mam do czynienia, a nie świecić latarką po jewelcase.   Jednak pomijając już pierwsze wrażenie, przejdźmy do samej muzyki. Tutaj już będzie stara i dobrze znana szkoła. Co to fiński black metal tłumaczyć nie muszę. Za to mogę dodać, że styl tutaj przyjęty jest tak zwany "raw". Generalnie wiele powiedzieć się nie da. Z bamboszy nie wywala, gatunku na nowy poziom nie wynosi. Przy pierwszym odpaleniu zastanawiałem się przypadkiem, czy nie włączyłem kasety. Całość trwa niespeł

Beastlurker "Sanguine Elixir of Psychotropic Divination" - Recenzja

Obraz
Wydawca: Godz ov War Productions   Biorąc się za płyty wydane pod szyldem Godz ov War , jeszcze rok temu powiedziałbym, że spodziewam się jakości i srogiego łomotu. Dziś tak nie powiem. Zwyczajnie coraz więcej materiałów mi się nie podoba. Sceptycznie podchodziłem do ekipy, która pochodzi z Chicago. Może popełniam błąd. Ale gdyby nie to, bym się nigdy tak pozytywnie nie zaskoczył!   Beastlurker to może i nowy twór na rynku. Jednak po tym co zastajemy na płycie "Sanguine Elixir of Psychotropic Divination", aż czuć siarką i potężną dawką warsztatu. Zrobili przepis na muzykę, która nie jest nowością, a na nowo można ją odkrywać. Gatunkowa mieszanka, tego co najbardziej lubimy w black czy death metalu. Za to energiczność niektórych partii, może momentami przywodzić nawet takie klasyki jak Motörhead. To jest ten moment, kiedy toleruję nadanie takiej "skocznej" barwy. Dorzućmy jeszcze melodyjne riffy, udane solówki. Można by rzec, że trochę najebane tego wszystkiego

Deathvasstator "Nulclear Demo(n) MMXIX" - Recenzja

Obraz
  Czarno-czerwone akcenty na okładce? Nazwa wymyślona w chwilę by pokazać "zło" i wszechobecną destrukcję jaką ma nieść materiał? Poetycko wszędzie najebane "Fuck you", szatan i inne dewastacje? Tak wiele pytań, a odpowiedzi jeszcze więcej, gdyż prymitywizm tryska każdą szparą. Czyżby więc szykuje się ten upragniony "war metal" pełną gębą, jaką Putrid Cult od zawszę chciał? No z grubsza te niecałe 20 minut łomotu powinno rozwiać wszelkie wątpliwości.   Któż mógł dopuścić się tego bezeceństwa? Sprawa dosyć prosta, bo duet Lord K. z Diabolizerem napastuje nas nie od dziś i wylewa kolejne wymiociny w naszym kierunku. Chyba nikt nie spodziewa się zbędnego pierdolenia? Prymitywnie, wulgarnie i chaotycznie napierdalają w tym projekcie. Niektórzty mogli by rzec, że jest to kontynuacja Goathrone pod nową nazwą, jednak w przeciwieństwie do tamtego materiału, poetyckie ramy black/death metalu zostały załamane, by można było bez przeszkód żygać na prawo i lewo.