Vermisst "Emanacje prawiecznych widm" - Recenzja


Wydawca: Fallen Temple

 

  Bliżej premiery dostałem kasetę od Fallen Temple, ale musiało mi się zapomnieć i poszło w niebyt. Vermisst to nazwa, która chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu i sprawdzając moje poprzednie mieszkanie natrafiłem na parę zgub. Tak więc mogą się pojawić nieco spóźnione recenzje, ale muzyka to nie dziewczyna. Nawet jak się o niej zapomni to nie ucieknie.
  Fallen Temple nie po raz pierwszy raczy nas nieznanym, powstającym, wyjętym prosto z czeluści zespołem. Ten duet akurat wyjęty z czeluści poznańskich piwnic. Na swoim koncie mają już EP, o której będę pisał, jak i kompilacje czy splity. "Emanacje prawiecznych widm" to demko, od którego się wszystko zaczęło, zacznę więc i ja.

  Vermisst mam wrażenie, że zagubił się trochę w czasie, bo utknął w pierwszej połowie lat 90tych. Mógłbym podsumować, stara norweska szkoła black metalu, jednak było by to niedopowiedzenie. Mamy tutaj dużo wpływów skandynawskich, jednak nie stronią od naszych polskich korzeni, gdyż wczesne Sacreligium czy Xantotol odbija swoje piętno. Nie odnajdziemy tutaj żadnych wymyślnych efektów, zdumiewających riffów. Produkcja tutaj nie jest najmocniejszą stroną, ale również nie jest wadą. Wszak jest to demo, więc muzyka tak jak została nagrana, tak też została wrzucona. Panuje tutaj ten chłodny i wręcz depresyjny momentami klimat oldschoolowego black metalu. Słychać, że odnajdują się w tych pierwotnych dźwiękach. Samo intro przypomina o tych najstarszych dokonaniach polskiej sceny blackowej, wymieszany z ambientowym intrem i surowym wyciem wokalisty.

  Próżno liczyć na to, że Vermisst trafi do masowej świadomości słuchającej dzisiejszych nowoczesnych metalowych wysrywów, które mianują się dzisiejszą ekstremą metalową. Na próżno również liczyć, że osoby, które nie liznęły blacku sprzed dwóch lub trzech dekad polubią takie dźwięki od pierwszego odsłuchu. Starym zaś wyjadaczom mogę bez skrupułów polecić sięgnięcie po "Emanacje prawiecznych widm", na pewno stara szkoła odświeży się w mgnieniu oka. Recenzja może i spóźniona, a nakładu było nie wiele, jednak bez obaw, na Fallen Temple, można bez obawień dorwać jeszcze swoją kopię kasety.

Tracklista:

  1. Lodowaty podmuch księżycowych zjaw
  2. Odmęty kamiennej nicości
  3. Bezmiar kruczej otchłani
  4. Sluttgang


Do nabycia:
https://shop.fallentemple.pl/vermisst-emanacje-prawiecznych-widm-black-tape-mc-p-5563.html

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Deicide "Overtures of Blasphemy" - Recenzja

Witchmaster, Embrional, Brüdny Skürwiel - 17 I, Liverpool - Relacja

Black Death Production - Wywiad