Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Croc Noir "Mort" - Recenzja

Obraz
  Croc Noire ..., czyli „Czarny Kieł”. Brzmi jak zajebista nazwa dla zespołu black metalowego. Co ciekawe, taka grupa istnieje na francuskiej scenie i to już od dwóch wiosen! W tym roku wydali swój debiutancki album długogrający za pośrednictwem Wolfspell Records . Album o jakże poetyckiej nazwie Mort . Jak to gra? Pora się przekonać.   Z początku brzmi jak typowy black metal (proszę mnie nie bić za określenie), ale czym dalej w las, tym ciekawiej! Apropo lasu:   Panowie tworzą teksty głównie o naturze, czego po okładce w życiu bym się nie spodziewał. Wróćmy jednak do muzyki. Jak wspominałem, brzmi to rzeczywiście jak przeciętny bm, jednak jest pewna różnica. Chodzi mianowicie o to, że dźwiękom przesterowanej gitary towarzyszy... akordeon! Na papierze może wydawać się to ułomne i dziwne, natomiast w praktyce sprawdza się to znakomicie jako pewne urozmaicenie. Ewidentnie czuć Francję. Warto też dodać, że w pewnych momentach da się usłyszeć także inne instrumenty, ale w celu weryfi

Pandemonium "Nihilist" - Recenzja

Obraz
Już za rok stuknie okrągły jubileusz 30 lat istnienia Pandemonium . Ubiegłej zimy, wydali na świat piąty album zatytułowany " Nihilist ". Zespół, nie da się ukryć, przeszedł do historii polskiego podziemia i nie tylko dla tego, że najprawdopodobniej liczy więcej lat niż część słuchających, a raczej, że tworzyli konkretną mieszankę black, death i doom metalu. Mało kto mógł się spodziewać, że po latach grupa na nowo wejdzie do studia, lecz mniemania miały moc sprawczą. I tak dzięki Old Temple , które jest wydawcą tego krążka, jak i niedawno box'a z taśmami niemal całej dyskografii zespołu, mogę napisać o Pandemonium na łamach tej strony. Lepiej późno niż wcale. Ergo, czy zespół podołał swojej legendzie?   Wybrali sprawdzoną recepturę. Ma być brudno, mrocznie, ciężko i podziemnie. Łodzianie nie zamierzali kpić ze swojego dorobku, poszerzając horyzonty i tworząc karykaturę zespołu (co dość często widujemy w przypadku tak starych kapel). Jest tutaj wszystko, co nam obiec

Revenge "Deceiver.Diseased.Miasmic" - Recenzja

Obraz
  Revenge , Revenge , Revenge . Jeden z najbardziej znanych i wpływowych zespołów bestialskiej muzyki wydał właśnie nową EP zatytułowaną " Deceiver.Diseased.Miasmic ", a wydawnictwem zajął się Season of Mist Underground Activists . Składają się na nią dwa hymny zniszczenia o łącznej długości 8,5 minuty. Jak tym razem J.Read poradził sobie z sianiem pożogi?    Bardzo przyzwoicie. Revenge już samo w sobie jest wyznacznikiem jakości. Dostajemy dwa kawałki bardziej w stylu " Behold.Total.Rejection " niż  " Scum.Collapse.Eradication ", jednak nie jest to powód do narzekania. Pierwszy utwór " Diseased Intrusion" napierdala równo i jeńców nie bierze. Atakuje nas zewsząd wściekłymi gitarami i rozgniatającą perkusją. Wszystko w tym dąży do zrobienia nam miazgi z uszu. Z kolei " Deceiver Futile " daje odrobinę wytchnienia dla utrzymania odpowiedniego kontrastu. Szybkie riffy przeplatane są charakterystycznymi zwolnieniami, podczas których

Huoripukki "Voima & Barbaria" - Recenzja

Obraz
  Oglądanie klat barbarzyńców, napakowani faceci nasmarowani oliwką. Czasy świetności Conana i złych czarnoksiężników. To wszystko wygląda teraz co najmniej śmiesznie, lecz kiedyś się tym zachwycano. Taki wehikuł czasu tworzy nam fiński  Horipukki . Zespół ten zapewne nie odbiłby się echem w kraju nad Wisłą, gdyby nie archeolodzy z Fallen Temple . Nie mają wielu rzeczy na koncie poza kilkoma demkami (które i tak w sieci jest dość trudno znaleźć), więc zapoznać się z nimi nie było mi dane. Dostaliśmy kompilację ich dwóch jedynych EP i powstał w ten sposób ponad półgodzinny krążek " Voima & Barbaria ".   Mamy jakoś ostatnio dziwny trend na to, aby odkopywać wszystko co "stare i dobre". Cała okładka i nazwa wręcz w pewnym momencie mnie przestraszyła. Jakaś bardziej ekstremalna odmiana Megadeath ? Po odpaleniu te zarzuty jednak okazują się nieprawdą. Goście nie zamierzają niczego odkryć, ani zrewolucjonizować. Ujawnia się tu stary death metal, jeszcze sprzed

Apatheia "Konstelacja Dziur" - Recenzja

Obraz
  Dziwnie się patrzy, gdy takie "barwne" tytuły znajdują się na liście wydawnictwa Godz ov War Productions . Myślałem, że nic mnie już nie zdziwi, ale zasadniczo, Greg wydał wcześniej jednoosobowy projekt Absque Cor " Wędrówkę haniebnie zakończyć ". Ta płyta jak nietypowa by nie była, siadła solidnie. Potem przyjrzałem się składowi Apatheia - no i widzę, widnieje tam Vos , czyli współpraca nadal sie kręci. No to nie mając wątpliwości, czas sprawdzić ten krążek.   Okładka i tytuł chcą nas chyba jak najbardziej odstraszyć, choć znając młode pokolenie siedzące w black metalu, może i na odwrót. Nie miałem pojęcia czego się spodziewać, a jak zobaczyłem, że materiał trwa ponad 50 minut, zacząłem się obawiać, czy w ogóle przebrnę przez " Konstelację Dziur ". Nie będe kłamał, ale korciło mnie srogo i nie mogłem sie powstrzymać, żeby nie sprawdzić tekstów tuż przed odtworzeniem płyty. Niektóre rymy były nie tyle co przeszywające, a dość zabawne w swojej gra

Goats of Doom "Rukous" - Recenzja

Obraz
  Znacie kapelę pod dźwięczną nazwą Goats of Doom ? Zapewne część kojarzy te black metalowye wylewy z Finlandii. Zawsze uchodzili za hord black metalowy i nie da się ukryć, że jest to typowy fiński BM, ale bardzo melodyczny. Nie jest to mieszanka, której jestem fanem, ale pamiętam, że poprzedni album, "Alla kirkkaimman tähden", dawał całkiem sporo radochy. Czy czwarty album " Rukous " spełnia swoją rolę?   Siedem kawałków i trochę ponad 40 minut muzyki. Odpalając " Veressä on perustani juuret " odnoszę wrażenie, że jest ten sam, niezmienny Goats of Doom . Dużo takiej typowo północnej, blackowej melodyki ze zdzierającym, całkiem przyjemnie i wręcz wyjąco, gardło wokalistą. Za to, już w drugim kawałku " Tuhkasta valettu " dostajemy w połowie utworu przerwnik w postaci wokalów bez krzyków i jest to już pierwszy sygnał. Nie mówię, że tak nie było w poprzednich albumach, ale tutaj będzie tylko gorzej. Folk i jeszcze raz folk. Wystarczy sobie pos

Dalkhu "Lamentation and Ardent Fire" - Recenzja

Obraz
  Najnowsza, trzecia już, płyta słoweńskiej grupy Dalkhu zatytułowana " Lamentation and Ardent Fire ", następca całkiem przyjemnego albumu " Descend... into Nothingness ". Może poprzednik nie był wybitny, ale klimat jaki miał oddawać, został uzyskany. Wiele osób mogło zespołu nie kojarzyć, aż do teraz, gdy Godz ov War zajął się dystrybucją tego albumu. Czy tegoroczny krążek jest godnym następcą i kontynuacją obranej przez grupę ścieżki?   Spodziewacie się jakiegoś pięknego, melodyjnego atmo blacku? Tego raczej nie znajdziecie w stajni Grega . Płyta miesza ze sobą zimny i agresywny black metal z domieszką deathu, tworząc z tego spójną i klimatyczną całość. Dostajemy siedem utworów, które są skonstruowane na tyle przebiegle i przemyślanie, że każdy kawałek, trwający po parę minut tworzy jeden tematycznie i muzycznie spójny twór. Dostajemy ostre jak brzytwa i zajadliwe gitary, które naprzemiennie w zależności od momentu, przechodzą na wolniejsze brzmienia. Tak

Totenmesse "To" - Recenzja

Obraz
  Kto ma oczy niechaj czyta, kto ma uszy niechaj słucha, bo goście odwalili kawał bardzo dobrej roboty! Znane nam osoby z takich projektów jak Odraza ,  MasseMord , Biesy , Voidhanger i jeszcze innych, których już wymieniać nie będę, zdecydowały w 2016 roku na projekt Totenmesse , a rok później wydali "Demo 2017". My skupimy się na ich tegorocznym debiucie, który pojawił się 2 listopada dzięki Pagan Records . Nie wiem, czemu tak jest, ale łykam prawie wszystko z ich wydawnictwa. " To " zawiera siedem utworów i cover " 20th Century Shizoid Man " King Crimsona, co daje nam 42 minuty porządnego Black Metalu.   Nie wiem, od czego by tu zacząć. Całość pasuje do siebie jak trup do trumny. Stawrogin nie zawodzi wokalem. Dostajemy soczyście wykrzyczane teksty do akompaniamentu agresywnych gitar. Teksty w naszym pięknym ojczystym języku, co mi osobiście bardzo pasuje. Zawsze lubiłam jak utwory są po polsku. Bardzo podobają mi się partie mówione głębokim

Profanatica "Altar of the Virgin Whore" - Recenzja

Obraz
   Tworu, jednego z największych muzycznych bluźnierstw i profanacji, jakim jest Profanatica,  nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Amerykański moloch, serwujący nam już od lat niezmiennie surowy kawałek black metalu, wydał nowy minialbum, dźwięcznie zatytułowany " Altar of the Virgin Whore ". 20 minut przetaczającego się zbeszczeszczenia. Po raz kolejny zagościł na łamach Hell's Headbangers w wersji na CD, winylu i na taśmie.   Osiem utworów w których jest zawarta czysta dewiacja. Brak inter, brak outr, no może poza samym tytułowym kawałkiem, ale jest to tylko wykrzyczenie w przesterze zacnego tytułu. Włączamy i zaczyna się rozpierdol jaki dobrze kojarzymy. Nie jest to muzyka, która obfituje w nowości. Stylem krąży gdzieś wokół ostatniego albumu " The Curling Flame of Blasphemy ". Podobnie nakładane jest tempo jak i brzemienie perkusji, która nie ukrywajmy, gra główne skrzypce. " Conceived with Sin " może brzmieć również bardzo podobnie do taki

No Reason To Live: Impaled Nazarene, Stillborn, Ragehammer, Butchery - Relacja

Obraz
  To jest jeden z takich gigów, na które trzeba było pójść. W końcu Impaled Nazarene . Rezerwacja weekendu zaczęła się, w moim przypadku, już dawno i stan nietrzeźwości utrzymywałem od piątku do niedzieli. Więc tak, fajnie się bawiłem na tym koncercie. Muzycznie również było dobrze, choć nieidealnie, to wiadomo. Jak się już do Magnetofonu dotarło to z mnóstwem znajomych spotkało i piwko spiło. Słaba była jedna rzecz na bramce. Jak się bilet odebrało, to albo się wchodziło, albo wychodziło i więcej nie wracało. Jest to coraz częstsze i zrozumiałe. Nie ma, co za wiele wspominać, o tym, co zastaliśmy na miejscu, gdyż za wiele tego nie było. Można było zgarnąć kilka fajnych koszulek, coś ze stoiska Godz ov War , ale jak ktoś liczył na merch z Impaled Nazarene , w tym między innymi ja, to się mocno przeliczył. Finowie zostawili nam tylko jeden wzór koszulek i nic poza tym. Tak więc jedynie, co pozostało, to iść pod bar i na salę.   Pierwsze zagrać miało Butchery . Młoda łódzka kapela

Gorycz "Piach" - Recenzja

Obraz
  Jesień zagościła u nas na dobre, więc pora na iście jesienny album, czyli debiut zespołu Gorycz. "Piach" pojawił się na początku listopada dzięki Pagan Records . Dostajemy w nim 36 minut, to jest 6 utworów, czegoś na wzór Post Black Metal lub Avant-Garde Black Metal. Skład z Olsztyna, niektórzy na pewno będą kojarzyli członków z zespołu Non Opus Dei .   Na początku muszę przyznać, że nie byłem nigdy fanem takich gatunków i ta recenzja sprawiła mi niemały problem. Tempo jest dosyć wolne, momentami nieznacznie przyśpiesza. Gitary i perkusja mnie nie kupiły, kompletnie. Te same riffy są powtarzane do znudzenia i absolutnie nic się nie dzieje. Perkusja to samo, wszystko ciągnie się bez końca. Jednym słowem nudy. Wokal jest jak najbardziej poprawny. Dostajemy zachrypnięte krzyki wyzywające boga, nawołujące do przyglądania się cierpieniu i lamentom. Dozują nam także recytowane fragmenty utworów, jak np. w " Strach na ludzi ". Szczerze powiedziawszy szybciej można

DECEASED "Ghostly White" - Recenzja

Obraz
  Cóż, nie miałem nigdy okazji zapoznać się z twórczością tego zespołu, a tworzą od 1985 roku. " Ghostly White ", czyli ich najnowszy album, ukazał się pod szyldem Hell's Headbangers . Recenzja nie będzie zbyt długa, bo nie mam zamiaru lać tutaj niepotrzebnie wody.   Z tego, co przeczytałem, to jest to hybryda thrash, death oraz heavy metalu. Czy słychać to? Ano słychać, i to już od pierwszego kawałka. Sprawia to niezłe wrażenie, bo łączy to wszystko w agresywną całość, melodyczną, ale nie jest to w żadnym wypadku melodic death metal. Brzmienie gitar mi się podoba, bas i bębny ładnie współgrają z melodyjnym graniem gitar. I tyle widzę plusów tego albumu, choć jeszcze okładka jest ładna. Co mi przeszkadza? A przeszkadza mi to, że wokal jest bardzo nieokreślony. Z jednej strony biegnie ku thrashowi, z drugiej ku deathowi, a z trzeciej ku heavy metalowi. Dla mnie to już nadużycie tej „hybrydy”. No dobra, ale gdyby nie zwracać uwagi na wokal, to...? To po czterech utw

Death's Cold Wind "Subyugador - In Goat We Trust" - Recenzja

Obraz
  Ekwadorskie trio doczekało się drugiego wystąpienia na łamach tej strony. Wcześniej omawiany był split z Moloch Letalis , a dziś przyjrzymy się jedynemu pełniakowi w ich dorobku. "S ubyugador - In Goat We Trust " wydany w 2014r. przez miejscowy label w nakładzie 300 sztuk. Old Temple zrobiło światu przysługę i w 2017r. rozprowadziło te oto płytkę na szerszy rynek, wydając znacznie więcej kopii, ręcznie numerowanych i na złotym dysku. W zamyśle miał to być Death Metal, coś może zachaczając o War Metal. Jak to wyszło w praniu?   Wyszło tak jakby ktoś dorzucił wiadro gwoździ. No się trochę nasrało, ale po kolei. Po tym, co słyszałem wcześniej, mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać. Patrząc na całą szatę graficzną, która jest zacna trzeba przyznać, wszystko się fajnie klarowało. Krótkie intro i potem srogi łomot, że aż miło. Riffy i perkusja na wojennym trybie, a wokale w deathowym szale. Wszystko na swoim miejscu. W utworze " Necro Sexual Averrations "

Mentor "Cults Crypts and Corpses" - Recenzja

Obraz
  Nareszcie, cholera, nareszcie! Doczekałem się wyczekiwanego przeze mnie materiału, a mianowicie " Cults, Crypts and Corpses " sosnowieckiej grupy Mentor , która zadebiutowała dwa lata temu albumem " Graves, Guts and Blasphemy ". Miałem okazję zapoznać się już jakiś czas temu z ich graniem przesłuchując ich twór. Nie było w nim nic odkrywczego, ale mimo to spodobał mi się na tyle, że postawiłem go dość wysoko, jak na jego prostotę. Miałem również przyjemność posłuchać ich muzyki na żywo, a konkretnie na festiwalu Niech Cisza Milczy . Cóż, z występem podobnie jak z debiutem. Jednak pomimo tego bardzo mi się podobało, również po koncercie zamieniłem parę słów z wokalistą.   Ale pora zejść na temat ich drugiego krążka. A więc, co znajdziemy na Kultach, Kryptach i Zwłokach? Już piszę. Otóż znajdziemy tu... Więcej tego samego, czyli Szatan, morderstwa, krew, zło, niedobro (resztę wyrazów dodajcie sami). Ale spytacie, „a co kurwa z warstwą muzyczną?”. Już tłumaczę.

Monstraat "Scythe & Sceptre" - Recenzja

Obraz
   Tradycją jest, że raz na jakiś czas dostanę coś surowego i parującego. Istniejący już od niemal 20 lat duet ze Szwecji, przygotował po latach swój drugi pełny album. Wydawnictwem tej płyty zajął się nasz rodzimy Fallen Temple . Trochę ponad 30 minutowy surowy black, rodem z północy, zamieszczony na dziewięciu kawałkach.   Jeżeli ktoś znał Monstraat wcześniej, wie czego się spodziewać i nie dostanie ni mniej, ni więcej. Duet robi black takim, jakim go znamy ze starych nagrań z lat 90-tych. Wyczuwalny powiew lodowatego wiatru niczym w " A Blaze in the Northern Sky ", wokal wyjący jak w najgorszym skrzekliwym koszmarze, jakby Dead wciąż był żywy. Gitary i perkusja brudzą klasycznymi motywami, przypominając klimat " Pentagram " czy " De Mysteriis Dom Sathanas ". Wszystko domknięte w bardzo gęstej i ponurej atmosferze, takiej jak gatunek przyzwyczaił. Wśród wszystkich utworów znajduje się intro i outro, reszta utrzymuje podobną stylistykę. Pomijając

Hell's Coronation / Cadaveric Possession "Cadaveric Goatserpents' Coronation" - Recenzja

Obraz
  Dwa projekty blackowe, które na koncie nie posiadają wiele, a są całkiem rozchwytywane. Nie bez powodu, bo nie robią tego jakieś niedoświadczone młokosy, a goście znający się na rzeczy. Split powstał za pośrednictwem Black Death Production i Putrid Cult w limicie 300 sztuk. Całość trwa lekko ponad 40 minut. Na pierwszy ogień dostajemy cztery kawałki  Hell's Coronation wraz z intrem, a Cadaveric Possesion prezentuje pięć utworów, również z intrem. Tyle byłoby z teorii, przejdźmy do muzyki.   Na pierwszy rzut leci Hell's Coronation i nowości tutaj raczej nie powiem. Dwóch bardzo dobrze znanych bluźnierców, również z tego, że są zawsze tam gdzie Khaos . Kto zna ich poprzednie EPki, ten wie, czego się spodziewać i jakie dymy robią w utworach. To jest nic innego, jak jeszcze więcej dobrego. Jest wyczuwalne mnóstwo podobieństw np. pierwszy utwór " Devil Invocations Of The Swampy Forrest " bardzo mi przywodzi na myśl otwierający kawałek z płyty " Unholy Bl

Insidius "Infamia" - Recenzja

Obraz
  Gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę i odsłuchałem jednen singiel, byłem zniechęcony do albumu. Taki trochę Vader jakich wiele. Jednak nie ocenia się po samej okładce i w tej chwili jestem już po paru solidnych odsłuchach całości. Olsztynianie założyli zespół i byli nieaktywni przez 26 lat, po tym wydali debiut w 2016 roku, który gdzieś mi się obił o uszy. Zdarzyło mi się odsłuchać i gdzieś odstawić w kąt. Teraz wielkimi krokami zbliża się drugi pełniak zatytułowany " Infamia ". Słychać duże postępy.   Death Metal to kawał muzyki, w którym można być w głównej mierze skategoryzowanym zazwyczaj w dwóch przypadkach. Albo ten stary dobry Death Metal, albo ten nowoczesny. Są oczywiście fani i takiego, i takiego grania. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy, która nie łyka najnowszych wałków Deicide bez popity. Z " Infamia " mam ten problem, że balansują na obu tych płaszczyznach. Młodziki to to już nie są, nie da się tego ukryć. Muzycznie, w mojej opi

Archgoat "The Luciferian Crown" - Recenzja

Obraz
  Archgoat to zespół, który na swoje miejsce zasługuje. Chyba nie słyszałem jeszcze, żeby kogoś zawiódł. Szerzą pożogę, gdzie się tylko da i na każdym krążku. Jest wiele zespołów z kozą w nazwie, ale ta arcy jest jedyna. Całej ich historii podawać nie będę, a jest ona pewnie całkiem dobrze znana. " The Luciferian Crown ", najnowszy album, wydany za sprawą Debemur Morti Productions, ujrzał światło dzienne 14-stego września 2018r. Nie będę ukrywał, że już po materiałach promocyjnych ostrzyłem zęby, a recenzja będzie i tak okiem subiektywnym, bo po prostu bardzo, kurwa, lubię ten band. I założę się, że nie jestem jedyny.   " Messiah of Pigs " to pierwsze, co usłyszałem. Przywitały mnie dźwięku uboju i typowa dla Archgoat stylistyka grania. Spodziewałem się kolejnego, po prostu dobrego albumu. Jednak po przesłuchaniu całości, mogę stwierdzić, że dostaliśmy coś zupełnie innego. Zespół w swojej rzeźnickiej sztuce szlifuje się cały czas. Na samym początku jest &qu

Venenum _ Slaegt _ Impure Declaration- 13 X/ Szczecin - K4 - Relacja

Obraz
  Wywiało mnie aż do Szczecina. Nie ukrywam, że nie było to planowane, ale cała tamtejsza elita się zleciała, że nie można było odmówić. W mieście byłem pierwszy raz, ale na wycieczki krajoznawcze nie było czasu. Klub był zaraz obok dworca, więc czasu starczyło na ogarnięcie jedynie piwa po piątkę i najbliższego monopola. Już na starcie były ciekawe przygody, które były absolutnie niezwiązane z samym wydarzeniem. Każdy kto był, słyszał o takim jednym Rosjaninie, który podjechał do nas rowerem, a jak to Polak z Ruskim, skończyło się na tym, że większość osób z klubu skutecznie wygoniło natrętnego pana. Zaraz po tym zjawiła się niebieska ekipa sprzątająca. Całości nie będę opowiadał, ale kto był, ten wie, że się głównie o tym mówiło, haha. Ale zmierzając do tego, co najważniejsze, trzeba było wejść do klubu.   Przyznam, że opóźnienie było nie małe, ale jakoś niespecjalnie też mi się śpieszyło. Ekipa była również doborowa, nie było na co narzekać. Na pierwszy ogień pójść mieli pozna

Apostasy "The Sign of Darkness" - Recenzja

Obraz
  Południowo-amerykańska sena zawsze miała w sobie "to coś". U nich wiecznie żywe lata 80-te lub 90-te. Większość zespołów jest dość wtórna, ale młoda i z zapałem. Robią coś, co dziadki już nie specjalnie potrafią. Omawiany dzisiaj zespół tak do końca się z młodzików nie składa. Chilijske Apostasy sięga swoim pierwszym albumem roku 1991. Jest to typowe thrashowe granie adekwatne do tamtych lat. Płyta " Sunset of the End " doczekała się wznowienia, dzięki naszemu rodzimemu Fallen Temple . Nie dalej jak rok temu, zespół znów ruszył z działalnością i wydał EP zatytułowane " The Blade of Hell ".  Ze starego składu pozostał jedynie Cris Profaner na basie i wokalu. Muszę przyznać, że tym, co ta płyta dawała, zachwycony nie byłem. Takie przeciętne granie lat 90-tych, lecz mocno podstarzałe. Mogłoby się już wydawać, że do formy nie powrócą. Brakowało w wokalu tego młodzieńczego zapału.   Dziś jednak zajmiemy się najnowszym albumem, którym to jest " The

XV-lecie Mordhell & Moloch Letalis - 29 IX / Poznań, U Bazyla - Relacja

Obraz
  Zupełnie przypadkowo wywiało mnie do Poznania, lecz skoro była okazja i to nie byle jaka, trzeba było wpaść do Bazyla i zobaczyć jak się poznaniacy bawią. Skład był nie w kij dmuchać, urodziny Moloch Letalis i Mordhell. Oba hordy są obowiązkowe do zobaczenia, choć ten pierwszy raz już widziałem. Jako supporty zagrali Nekkrofukk i Besatt. Pociąg do Poznania i nie ma na co czekać.   Trzeba było przyjechać trochę wcześniej co by można było na spokojnie uzupełnić bak i bez przeszkód dotrzeć do klubu. Tutaj był w moim przypadku nie mały zgrzyt. Nie przypuszczałem, że będzie aż tak cięzko dostać się do klubu, albo to ja byłem tylko takim ułomem. Lokalizacja to totalne zadupie, lecz samo miejsce już po dotarciu, niestety na pierwszy utworze otwierającego zespołu, zrekompensowała resztę. Szybkie kasowanie biletów, bardzo skrupulatna szatnia, co liczy sobie od rzeczy (trzeba nosić więcej drobniaków) i można ruszać na scenę. Prawdę powiem, nie przyjrzałem się w jakiej kolejności zespoły