Sacrofuck "Ekstaza Upodlenia" - Recenzja

Wydawca: Putrid Cult

  Warszawiacy już od jakiegoś czasu przewijają przez podziemie, na tej stronie także co nie co można było zobaczyć. Pierwszy raz mamy okazję posłuchać Sacrofuck przez pół godziny na ich pierwszym pełnoprawnym długograju. Patrząc na poprzednie płyty na których mieli okazję się zaprezentować, nie powinno nikogo dziwić, że akurat Putrid Cult zajęło się ich wydaniem. Można powiedzieć, że byłem pewny, że zostanę obrzygany w taki sposób, że to polubię.

  Sacrofuck zawszę wydawał mi się tworem takim bezpłciowym. Sam nie wiedział do końca czym chciał być i kim się inspirować. Po splicie z Enterchrist, który zarzygał nas po mistrzowsku myślałem, że już wiedzą do czego grają. "Ekstaza Upodlenia" targetu nie zmieniła, bo nadal mamy obrzydliwy death metal z domieszka grindu. Sposób wykonania już tak. Będę bardzo często odnosił się do splitu z 2018 roku, bo reszta była zbyt mało pamiętliwa dla mnie. Im nowszych rzeczy się słuchało, tym miałem wrażenie, że bardziej podążają w pewien pastiż metalu. Taki w którym w tekstach unika się pseudointelektualnych tekstów, ma być brutalnie, obscenicznie, odrażająco, a czasami odrażająco zabawnie. Poszli bardzo mocno w grind, a muzyka brzmiała, jakby ktoś się po imprezie zbełtał w jewelsace i uznał, że zajebisty materiał wyszedł. Mnie to kupowało, widocznie mam odmienne pojęcie obrzydliwości. W tym przypadku, brzmi jakby już ktoś powiedział "żarty się skończyły, może róbmy w końcu ten death metal". No i jak powiedział tak zrobili. I to aż do "upodlenia". Płyta nie mogę powiedzieć, że jest zła. Przeciętna co najwyżej. Inspiracji daleko szukać nie trzeba. Taka obrzydliwa wariacja co do deathu, który wszyscy znają. Tak się często teraz płyty tworzy, jednak po tej ekipie spodziewałem się jakiegoś shockera. Upitolenie rzygającego kumpla i dorzucenie go do jakiegoś utworu by mnie po tej grupie nie zdziwiło. Widocznie "dojrzalszy" metal im w głowie, co nie jest dyskusyjne. Rzyganie rzyganiem, to jedną z lepszych rzeczy jakie tutaj znajdziemy to wokal, on robi całą robotę. Jest wkomponowany idealnie w środek całości i daje nam poczucie, że nie słuchamy kolejnego generycznego deathowego albumu jakie wychodzą co chwilę.

  Jeżeli chodzi o mój werdykt to w "Ekstazie Upodlenia" brakuje ekstazy, a upodlenie zeszło na drugi plan. Płyta nie jest do bólu generyczna, ale od przeciętnej nie odbiegająca. Dla fanów obrzydliwego grania pozycja obowiązkowa, dla tych oczekujących czegoś nowego, radzę zmienić powołanie.

Tracklista:
  1. Leszek P.
  2. Czekam z ufnością
  3. Podobieństwo
  4. Śmierć spragniona
  5. Nie znaczy nic
  6. Palacz zwłok
  7. Ogień
  8. Obraz
  9. Kłoda
Ocena 3.0/5


Do nabycia:
https://www.putridcult.pl/sacrofuck-ekstaza-upodlenia-p-2958.html

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Deicide "Overtures of Blasphemy" - Recenzja

Witchmaster, Embrional, Brüdny Skürwiel - 17 I, Liverpool - Relacja

Black Death Production - Wywiad