Czort "Czarna Ewangelia" - Recenzja

 
  Są takie labele, które po prostu mają nosa do dobrej muzy. Under the Sign of Garazel ma do tego nosa niczym myśliwy polujący na dorodną zwierzynę! Zauważyłem sporą tendencję do powstawania kapel, które wychodzą z czeluści podziemia. Nikt nic o nich nie wie, ledwo co się pojawiły i są niemal nieznane. I to jest kurwa największy błąd! Niech mnie czort, ale chyba mam do czynienia z jednym z lepszych, jak do tej pory, albumów tego roku, a album jak i zespół jest stosunkowo młody, bo to ich debiut, który ujrzał światło dzienne 6 stycznia. A ja dopiero teraz na nich trafiłem! Po dogłębnym przesłuchaniu trafiłem jednak na rzeczy , które nie do końca mi pasują w tym długograju, ale przejdźmy do rzeczy. Dostajemy niemal 50 minut materiału zawierającego osiem utworów szalonego, nakombinowanego black metalu.

  Na pierwszy rzut oka albo raczej powiedziałbym ucha, widać tutaj potężne dawki inspiracji, takimi zespołami jak na przykład Watain czy Tsjunder. Pewne motywy są zaczerpnięte i pomieszane w dziwaczny sposób. Prócz samego czystego blacku mamy wiele elementów podobnych do gatunków takich jak chociażby Heavy Metal! Zadziała się tu bardzo dziwna mieszanka. Zrobili prawdziwy miks, ale zbudowali go na potężnym szkielecie i utworzyli niepowtarzalny klimat, który wciąga niczym czarna dziura. Na pewno bardzo mocnym aspektem są tutaj riffy. Brzmią one znajomo, słychać podobne motywy i nasuwa się wrażenie "już to kiedyś słyszałem", ale nawet nie mam czasu zastanawiać się nad tym gdzie. Czasem faktycznie można się pogubić i kiedy czujesz się już na tyle pobudzony, robią się takie motywy, które potrafią zmęczyć. Są albo nagminnie powtarzane, albo zwyczajnie za długie. Żeby nikt mnie tutaj nie zrozumiał źle, sam album nie jest jakiś bardzo szybki, czasem jest powiedziałbym mozolny. Mocnej stawia na chłodny klimat niż na ognisty zapęd. To robią na pewno dobrze i niekiedy można się kompletnie zatracić w tej czarciej otchłani. Ten trend powtarza się cały czas, do samego końca albumu. Chwilowe przyśpieszenia, jak i zwolnienia, a wręcz melodyjne wstawki. Mocno eksperymentują i odnoszę wrażenie, że momentami przekombinowali. Lecz rzeczą, która broni się sama jest tutaj zachrypły wokal śpiewany jak przez szaleńca w okultystycznej manii, przeklinając wszystkich wokół! Cały materiał jest zaśpiewany po polsku, co jest rzadkim zabiegiem naszych rodzimych zespołów, a jak już jest, to zazwyczaj jeden czy dwa utwory. Tutaj poszli na całość i nie mówiąc o samej barwie wokalnej, która wręcz wyśmienicie pasuje do tego misantropicznego klimatu, a warstwa liryczna cała naszpikowana jest przekleństwami, bluźnierstwami i potępianiem wszystkich! Nie ulega wątpliwości, że katolicy nie byliby zadowoleni. Z całego albumu bardzo mocno wyróżnia się utwór "O stwórcy...", który zaśpiewany, a raczej  powinienem powiedzieć, wycharczany jest kapitalnie! Na sam koniec, dla zwieńczenia tej potępionej uwertury dostajemy spory kawałek instrumentala, który jeszcze na jakiś czas zatrzymuje nas w tym wirze, kończąc w jakiś ponury sposób, w tym wypadku klawiszami. Klasyk, ale w tutaj jak najbardziej na plus.

  Debiut "Czarna Ewangelia" czuję, że może jeszcze sporo namieszać na scenie. Jest wtórny, jak i zarazem oryginalny. Bywały faktycznie momenty, które mnie denerwowały, ale całość je rekompensuje. Niech mnie czort, jest to jeden z ciekawszych debiutów, jak do tej pory, tego roku. Ciężko mi nie polecić odsłuchania tego czarciego wypieku, ale zarazem trudno mi nie przyjebać się do czegoś, no nie był bym sobą. Pomimo świetnej otoczki, genialnie zaśpiewanej i klimatycznie oddanej, czasem może trochę znudzić. Jest ogromny potencjał w tej kapeli i, w moim osobistym odczuciu, ma duże szanse wybić się ponad nasze "kultowe" polskie kapele, takie jak Mgła. Nawet bym się nie obraził. Jest tutaj odwalona genialna robota i z pewnością liczę na więcej, a UTSOG-owi życzę dalszego wyszukiwania takich perełek pośród kurzu i pajęczyn!

Tracklista:

  1. Wszystko w pył
  2. Opętanych zew
  3. Jako w piekle tak i na ziemi
  4. Czort
  5. Triumf śmierci
  6. Stręczyciele dzieci diabła
  7. O stwórcy...
  8. Zima
Ocena 3.5/5

Odsłuch:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bestiality "Endless Human Void" - Recenzja

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Black Death Production - Wywiad