Beast Petrify / Empheris "Petrified Through Aeons in the Light of Providence" - Recenzja
Empheris i ich zdolność do robienia splitów z czym się da. Krążek wydany na spółę z singapurskim Beast Petrify to żadna rynkowa nowość nie jest, bo powstał całe 6 lat temu. Ale nowością w moich łapach jest, więc napiszę o tym i chuj. Z twórczością panów zza oceanu zapoznany nie jestem, więc to moje pierwsze zetknięcie z nimi. Tworzą coś na wzór mieszanki death/thrashu, gdzie Empheris jak wszyscy wiedzą, plusuje się mocniej w black/thrashu. Płyta ukazała się za pośrednictwem Wydawnictwa Muzycznego Psycho. Tyle słowem wstępu.
Na sam start otrzymujemy partię zagraną przez Empheris. Początek to intro, zrobione z jakiejś tam inkantacji, jak to zespół w bluźnierczo-nekrotyczny black celujący. Za to początek pierwszego kawałka zaczynają od jakiś stęków, jęków. Popularny motyw, przewijający się przez większość płyt z tego gatunku, ale mnie strasznie drażni, niestety występuje i tutaj. Pomijając ten fakt, to granie typowe dla tego zespołu. Thrashowe, momentami odrobinę melodyjne riffy. Wokal jadem plujący, jak należy. W utworze, który mi się najbardziej wrył w pamięć "Blood Stains Thy Flesh" mamy jednak trochę inną barwę w porównaniu do całej reszty. Na koniec tej części krążka, dokładniej pod numerem szóstym, dostajemy cover Bathory "Home of Once Brave". Z przykrością rzec muszę, ale najlepszy kawałek po stronie Empheris. Reszta jak dla mnie do zapomnienia po dłuższej chwili.
Przed Beast Petrify mamy również jakieś tam intro, tylko tym razem jest to coś na wzór stroszkolnych horrorów. Mamy krzyczącą babę, śmiechy chochlików, tego typu klimaty. Kawałek, który nas potem czeka, "Epidemic Glimpse of Horror" wgniótł moje bębenki w podłogę z zachwytu. Czysty i krystaliczny hołd dla staroszkolnego death metalu. Pierdolona i agresywna miazga na wzór początków Sepultury czy Deiphago. Lecz chuj strzelił moje oczekiwania, ponieważ następny w kolejności "Dominant Force" sprawił, że się nie specjalnie polubiłem z zespołem. Utwór tak mocno mi nie siadł, że nawet nie pamiętam jak on brzmiał. A tym ciężej było mi zapamiętać, ponieważ, zabawili się w pewną żąglerkę. Na samym początku zajebisty kawałek, następnie kawałek rzadkiego gówna. Potem "Majestic Embarkment", który poszedł tym razem w kierunku Impiety, a na sam koniec szaleńczo popierdolony "Pembalasan Penanggal Puaka", który zwieńczony jest śmiechami jakiejś wiedźmy. Po prostu palce lizać. Sama koncówka, to w ogóle coś niespotykanego, bo są to dwa covery zespołów Decide i Sepultury. Tylko, że są to covery rehów. Nie jest to nic specjalnego, bo sam motyw rehów jest dla zespołów, w moim odczuciu, bardziej osobisty i powinno się słuchać ich tylko od pierwotnych właścicieli, niemniej jednak ciekawy pomysł.
Empheris i Beast Petrify pasują tutaj do siebie jak pięść do mordy. Niestety, pomimo tego jak twórczość naszych polskich black/thrashowców lubię, tak tutaj odgrywają oni rolę "mordy". Za to goście z Singapuru nie zostawiają żadnych jeńców i pomimo drobnych elementów, które mi nie siadły, zaraz z dziką rozkoszą ogarnę ich całą dyskografię. Za to wracając do naszej polskiej formacji, jeżeli ktoś ich twórczość lubi, to mimo wszystko. Tak więc, jak wszystko to wszystko. Oni się raczej nie zmieniają. Tym bardziej, że sam split jest tani jak cholera.
Tracklista:
- Empheris - The Return to Mighty Kadath (Intro)
- Empheris - Blood Stains Thy Flesh
- Empheris - Lost in the Providence
- Empheris - Roar of Aeons
- Empheris - Spitfire Thrash
- Empheris - Home of Once Brave (Bathory cover)
- Beast Petrify - Leakaenigma (Intro)
- Beast Petrify - Epidemic Glimpse of Horror
- Beast Petrify - Dominant Force
- Beast Petrify - Majestic Embarkment
- Beast Petrify - Pembalasan Penanggal Puaka
- Beast Petrify - Crucifixation (Deicide cover) (rehearsal)
- Beast Petrify - Primitive Future (Sepultura cover) (rehearsal)
Ocena Empheris 2.5/5
Ocena Beast Petrify 4.0/5
Ocena Beast Petrify 4.0/5
Odsłuch:
Komentarze
Prześlij komentarz