Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Obraz
  I przyszło mi po raz kolejny spojrzeć w kierunku dość starej, bo formalnie z 1997 roku formacji z upośledzonym "ł" w logu zespołu. Kły wydało rok temu demko " Taran-Gai " na łamach papierzaka R'lyeh zine, a dokładniej numeru #13. Spotkało się z różnymi opiniami. Jakie było moje zdanie tajemnicą nie jest, możecie sobie wejść na stronę i zobaczyć leniwe kutasy, nie bronię. Za to pełniak "Szczerzenie" ukazał się 20 kwietnia tego roku i do swojej stajni przygarnął ich nie kto inny jak Pagan Records , więc materiał zdążył już obiec internet, który wręcz oszalał na punkcie tego prawie 50-minutowego materiału. Przydałoby się, żebym teraz ja wcisnął swoje 3 grosze w tej sprawie.   Po raz kolejny czeka nas niebagatelna wędrówka, a już na pewno dłuższa. Materiał w demku wydawał się dojrzały, więc nie wiem, czy można powiedzieć, że ten jest jeszcze "doroślejszy" od swojego poprzednika. Parę motywów i elementów jest tutaj bardzo do siebie zbliż

Anaboth "Ścierwo o Bruk" - Recenzja

Obraz
  Wysyp krakowskich kapel blackowych wbrew zamysłowi, nie wprowadza renesansu do naszej sceny, jedynie ją powiększa. Stąd często niektóre wydawnictwa są pomijane z naturalnych przyczyn. W moim przypadku Anaboth spotkałem już dobry rok temu, ale głównie z widzenia. I może raz na chwilę puściłem kawałek na jutubku, nie zawracając sobie tym tworem więcej głowy. No i niech mnie diabli wezmą, ciągle pomijałem taką dobrą rzecz! Sprezentowana płyta " Ścierwo o Bruk " to wybryk z 2017 roku wydany na łamach Under the Sign of Garazel Productions jak i Putrid Cult . Zawiera osiem utworów i blisko 40 minut masakrowanego "ścierwa".   Wszystkie źródła wskazują na to, że chłopaki grają tak zwany post-metal, z mocnymi korzeniami w black metalu, gdyż kiedyś swoje poprzednie albumy, jeszcze z 2010 roku, nagrywali na typową ponurą, agresywną i chłodną blackową surowiznę. Sugerować się jednak tym stwierdzeniem nie można, gdyż sama muzyka balansuje gdzieś na przestrzeni groove, t

Moloch Letalis / Death's Cold Wind "Czarci skowyt / Apeiron" - Recenzja

Obraz
  Ten materiał już mi chodził po głowie od dłuższego czasu. Miłośnikiem splitów nie specjalnie byłem, bo kawałki nagrane na nich były po prostu kilkoma wziętymi z poprzedniego lub przyszłego pełniaka, a jeżeli były nagrane zupełnie nowe i tylko dla tego wydawnictwa, to zdarzało się, że drugi czy nawet trzeci zespół zwyczajnie nie wchodził i kupuje się krążek tylko dla fragmentu. W przypadku Moloch Letalis nie trafiłem jeszcze na splita, którego nie łyknąłbym w całości. Połączenie polsko-ekwadroskiego black/death, po prostu strzał w mordę! Prawie 44 minuty zabójczego i agresywnego młócenia, po 5 kawałków na zespół. Całość ukazała się w niebanalnej oprawie graficznej i na złotym krążku za sprawą wydawnictwa Old Temple .   Zacznijmy po kolei od zespołu, którego mógłbym chwalić chyba cały czas. Nie jest to żadne kolesiostwo ani lizodupczenie. Po prostu ten band zawsze siecze równomiernie i jeszcze mnie nie zawiódł. Pierwsze pięć kawałków przypada na nich. Jest to, co nie powinno nik

All My Sins "Lunar/Solar" - Recenzja

Obraz
  Początek roku 2017 i ukazuje się ta EPka serbskiego trio. Zespół funkcjonuje od roku 2000, a jest to dopiero ich trzeci materiał, lecz patrząc na listę dokonań V , mogę stwierdzić, że All My Sins , nie jest głównym projektem. Zauważyłem tendencję, że Maciek z Black Death Production lubi wydawać materiały pochodzące z krajów słowiańskich, ale może tylko mi się wydaje. " Lunar/Solar " jest albumem, który wyraźnie czerpie ze słowiańszczyzny, co przekłada się na odpowiedni klimat i, czego można się spodziewać, jest to black, ale o mocnym zarysie melodyjnym. EPka trwa trochę ponad 20 minut i, sugerując się nie tylko okładką, ale samymi utworami, dostajemy coś na wzór dwóch odmiennych części tego tworu.   Są cztery kawałki, z czego pierwszy i ostatni, jak mniemam, pełnią rolę intro i outro, gdyż są to spokojne, dość melancholijne i kilkuminutowe instrumentale. Nastrój wprowadza zacny, a już od " Pod Mesecom Prastari Hrast " zaczyna się konkret. I tu trzeba przyz

Hatefrost "Frozen Land" - Recenzja

Obraz
  Z Hatefrost miałem już raz styczność, przewinął się jeden kawałek na krążku " Hate Generation " i  było tam na tyle bandów, które wcześniej znałem, że ten jeden utwór nie zrobił mi wielkiej różnicy i nie utkwił w pamięci. Tym razem trafiło do rąk moich CD poświęcone tylko temu tworowi. Logo i okładka zapowiada mocny hołd w kierunku takim jak  Darkthrone , lecz jakby nie patrzeć, w undergroundzie mamy parę zespołów o podobnym motywie. W środku teksty do kawałków, pomalowana morda muzyka, czyli możemy już bez odsłuchu zgadywać, że jest to solowy projekt BM. Więcej informacji o tym co, jak i gdzie nie otrzymamy, pozostaje to dla wtajemniczonych. Natomiast krążek to jest EPka, trwająca lekko ponad 15 minut, składająca się na 2 utwory, intro i outro. W całości wydane przez Hell is Here .   Więc, co ta mroźna nienawiść ma w środku? Żadnych fajerwerków, żadnej avant-gardy, żadnych wytrysków, czy innych melodyjek. Czysty, klasyczny i surowy black, dający skojarz

Deisidaemonia "Khthonian Hymns" - Recenzja

Obraz
  Hellenistyczne formacje mają coś w sobie wyjątkowego, co nawet ciężko jest mi nazwać. Taka surowa, nieposkromiona, a nawet nostalgiczna nuta melodii w ich blacku. Tyle, co wiem o Deisidaemonia , to to, że jest, sugerując się metallum , bo w booklecie żadnych informacji nie ma, to projekt jednego gościa ukrytego pod nazwą Deisidaemon . Czy grywał wcześniej, może jakieś inne projekty? Nie mam pojęcia. Twór założony latem 2009 roku w Atenach . Po długich jak zakładam wojażach z albumem, ukazał się debiut " Khthonian Hymns " w maju 2016 roku na łamach Metal Throne Productions i Old Temple . Osiem kawałków czystego i staromodnego black metalu. Płyta trwa niecałe 40 minut i jak to nas Old Temple nauczyło, CD na złotym krążku.   Jest to już standardem, że tego typu zespoły składają hołdy licznym klasykom. Nie inaczej jest w tym przypadku, gdzie autor się z tym absolutnie nie kryje i używa motywów doskonale nam znanych. Projekt bijący ukłony mrocznym, szatańskim i kosmiczn

Sverblôd "Sverblôd" - Recenzja

Obraz
  Cholera, muszę przyznać, że nie mały problem sprawił mi ten materiał. Chciałbym powiedzieć, że jest to klasyczny, zainspirowany twór, lecz on pobiegł nurtem gdzieś w zupełnie innym kierunku. Raz dobrym, raz niekoniecznie, ale nie ma co być aż tak doczepliwym, bo jest to tylko demko, które ukazało się już dobre cztery lata temu. Jedyne co, to rok temu Black Death Production wypuściło na taśmie i przypomniało nam o tym tworze, bowiem muzycy dorobku wielkiego nie mają, lecz tworzą, tylko pod inną nazwą. Ci co nie są leniwi, sami sobie sprawdzą i wiadomo będzie, że wychodzi im to dobrze. W przypadku Sverblôd chyba po prostu jeszcze nie wiedzieli, co dokładnie chcą zrobić. Całość to 7 kawałków, wraz z intrem, czyli jakieś 28 minut słuchania.   Z tym demkiem mam o tyle problem, że jest ono za razem dobre, jak i bardzo złe. Rozpoczynający utwór " Trucicielce " trzyma niezły poziom i zachęca do odsłuchu, nie powiem. Zrobiony jest w całkiem chwytliwy sposób, zwolnienia są w

Dark Fury/Poprava "Furor Slavica" - Recenzja

Obraz
  Nigdy za splitami nie przepadałem i powtarzałem to wielokrotnie w innych recenzjach. Są jednak takie, które urzekają mnie swoim składem po obu, a czasem nawet i po trzech stronach. Tym razem wpadł mi w ręce krążek dwóch formacji, które jadą na równi w swoim marszu nienawiści. Polskiej formacji Dark Fury nie muszę chyba nikomu przedstawiać, gdyż marka sama przemawia w swoim imieniu. Obok, po tej samej lini frontu, stoją czescy blackowcy z zespołu Poprava ! Na całość składają się 4 utwory dla Dark Fury i 5 dla Popravy , które trwają łącznie ponad 32 minuty. Za wydanie tego materiału odpowiedzialne jest wydawnictwo Lower Silesian Stronghold . Tak więc, nie przedłużając, wszystkie lewusy mogą w spokoju opuścić ten portal, a cała reszta niech przygotuje się na nienawistną falę!   Jak karabin trzyma się za trzon, nie za lufę, tak my zaczniemy od początku. Pierwsze zderzenie z materiałem, bez zbędnych intr. Dostajemy po prostu " Masakrę w islamskiej dzielnicy ". Już od poc

Embarla Firgasto "Inter Spem et Metum" - Recenzja

Obraz
  Trafiłem na kolejny, świeżo z piwnicy, jeszcze parujący twór do obadania. Choć w tym wypadku mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że zastygły i smolisty. Jednoosobowy projekt z Pomorza, bardzo młodego muzyka pod pseudonimem LDB. W ydał na świat swoje pierwsze dziecko, które jest EPką zatytułowaną " Inter Spem et Metum ". Projekt został utworzony w 2016 roku, ale ten materiał po wielu wojażach ukazał się pod koniec kwietnia tego roku. Możemy sobie odsłuchać na jutubach, bandcampach, czym tam człowiek sobie zapragnie, co też ja uczyniłem i nie zajmuje to specjalnie wiele czasu, po lekko ponad 20 minut.   Na pewno nie jest żadną nowością jednoosobowy projekt black metalowy. Surowe gitary, surowe wokale, surowy klimat i surowy kotlet na śniadanie. Tego się zazwyczaj spodziewamy. Tutaj również możemy się tego spodziewać, lecz i trochę czegoś więcej. Klimat albumu jest bardzo gęsty i smolisty, można się poczuć jak przechodząc przez jakieś bardzo gęste bagno. Tutaj nie ma a

Skald of Morgoth "The Siege of Angband" - Recenzja

Obraz
  Skald of Morgoth . No właśnie,  Morgoth. Mamy swój własny Summoning,  czy inny tam Elderwind . Choć jedyne, co ten zespół łączy z tamtymi dwoma to mitologia Tolkiena . Motyw dobrze znany i bardzo dobrze się sprzedający, choć jeżeli chodzi o muzykę, to mógłbym mieć trochę wątpliwości. " The Siege of Angband " jest debiutem tej formacji, złożonej z muzyków, którzy grają między innymi w Doomster Reich . Już wiedziałem czego mogę się po tym spodziewać. Album ukazany na łamach, niejednokrotnie docenionego,  Under the Sign of Garazel Productions . Krążek ma do sprezentowania nam blisko 50 minut muzyki skomponowanej na sześciu utworach.   Sugerując się opisem wiemy, że jest to dark/black metal. "Dark metal"? Ja bym obstawiał po prostu doom black metal, ale co ja się kurwa znam. Fakt faktem, sama muzyka jest gęsta, ciężka, smolista i zakiszona niczym zeszłoroczne ogórki, ale to tyle w kwestii klimatu, wychwalającego największe zło świata tolkienowskiego. Tutaj chyba

Beast Petrify / Empheris "Petrified Through Aeons in the Light of Providence" - Recenzja

Obraz
  Empheris i ich zdolność do robienia splitów z czym się da. Krążek wydany na spółę z singapurskim Beast Petrify to żadna rynkowa nowość nie jest, bo powstał całe 6 lat temu. Ale nowością w moich łapach jest, więc napiszę o tym i chuj. Z twórczością panów zza oceanu zapoznany nie jestem, więc to moje pierwsze zetknięcie z nimi. Tworzą coś na wzór mieszanki death/thrashu, gdzie Empheris jak wszyscy wiedzą, plusuje się mocniej w black/thrashu. Płyta ukazała się za pośrednictwem Wydawnictwa Muzycznego Psycho . Tyle słowem wstępu.   Na sam start otrzymujemy partię zagraną przez Empheris . Początek to intro, zrobione z jakiejś tam inkantacji, jak to zespół w bluźnierczo-nekrotyczny black celujący. Za to początek pierwszego kawałka zaczynają od jakiś stęków, jęków. Popularny motyw, przewijający się przez większość płyt z tego gatunku, ale mnie strasznie drażni, niestety występuje i tutaj. Pomijając ten fakt, to granie typowe dla tego zespołu. Thrashowe, momentami odrobinę melodyjne

Cień "Fate" - Recenzja

Obraz
  Ileż to Cień zostawił za sobą zachwytów, a ile też piany na ustach. Kłamać nie będę, zespół lubię, a ich poprzedni pełniak " Ecce Homo " stoi dość wysoko na mojej półce. Czy tak samo jest w przypadku tego krążka? Oficjalną premierę " Fate " miał 1 grudnia 2017 roku za pośrednictwem Old Temple , ale kto chodził na gigi i Eryka spotkał, to mógł sobie załatwić już to dużo wcześniej, hehe. Kwartet, jak to na swoim poprzednim pełniaku, tutaj także sprezentował nam kawał atmosferycznego blacku, który tym razem trwa aż 47 minut i składa się na niego sześć kawałków. Nie wiem czy to już lekka przesada, czy jeszcze nie. Całość znów jest depresyjna, klimatyczna, a oprawa graficzna wypada tutaj super i odpowiada atmosferze na krążku, to trzeba przyznać. Brawa dla Bartłomieja Kurzoka .   "Jakby to ugryźć", to pierwsze, co mi przyszło na myśl, gdy odsłuchiwałem ten album. Miałem ku temu okazję już dawno temu, nawet bym powiedział, że odsłuchałem to już wiele

Rotten Age "Upadek Światłości" - Recenzja

Obraz
  Z "Gnijącym Wiekiem" miałem już styczność wcześniej i nie uważam, że była to najbardziej pamiętliwa podróż w życiu. Zespół roztacza zarazę od 2008 roku, a prócz demka mają pełny album z 2014 roku " Zgnilizna Dziejów ". Nie był to zupełnie zły pełniak, jednak znajdowały się tam rzeczy, które mi nie siadły i powodowały momentami znużenie. Materiał trwał niebagatelne 50 minut. W przypadku " Upadek Światłości " ogarnęli tę kwestię i 9 kawałków z intrem i outrem włącznie o długości 36 minut. Ten bezkompromisowy blackowy wyziew ukazał się za pośrednistwem wydawinictwa Hell is Here .   Nazwa tutaj jest iście adekwatna z paru przyczyn. Po pierwsze i najważniejsze oni świata nie zmienią. I raczej nie chcą. Będą dalej swoją zgniłą i bluźnierczą ewangelię rozprowadzać w klasycznym stylu. A co jest tutaj największym paradkosem to to, że ten materiał im bardziej gnije, tym lepiej smakuje. Od pierwszej minuty mamy jakieś proste intro w postaci instrumentala, wpr

Saltus "Jam jest Samon!" - Recenzja

Obraz
  Saltus to zespół z dość długą historią i całkiem długą przerwą  między wydaniem tego pełniaka a poprzedniego. Tym albumem uraczyli nas 30 września minionego roku uprzednio wydając EPkę " Opowieści z przeszłości ", która budziła mieszane uczucia. Ja swoje stanowisko przemilczę, bo się za bardzo rozwlekę, a tutaj chodzi o wałek, który został wydany pół roku później za sprawą Battle Hymn Productions . Na pewno ci, którzy znają sam zespół, widzą, że poszedł w trochę innym kierunku niż to mieli w zwyczaju. Wcześniej to był typowy i dobrze znany pagan black metal, a teraz czy ten black tutaj jest, ciężko powiedzieć. Blisko 40 minut w doniosły sposób przedstawionej słowiańszczyzny w stylu, chyba bez pierdolenia mogę rzec, pagan metalu.   Sama geneza albumu może już sporo mówić. Cała płyta opowiada o historii Samona , której przytaczać nie będę, doedukować się możecie, to nie boli. I w teorii mieliśmy dostać jego historię w skrócie utwór po utworze. Przynajmniej taki był zam

Sarg "Totentanz" - Recenzja

Obraz
  Projekt Sarg  śledzę już od długiego czasu. Nie często trafia się na osobę, która ma tyle czasu, pomysłów i umiejętności, żeby nagrać wszystko samemu, nawet perkusję, która, alleluja, nie jest automatem. Działając od, jedynie 2012 roku, zrobić już 6 pełnych albumów, nie licząc pomniejszych wydawnictw. Albo ma gość ostro zjechany beret, albo jest pojebany, albo ma za dużo czasu. Ja bym wymieszał to wszystko, co daje nam projekt stylizujący się na drugą falę black metalu, bez wiejącej nudy i tandety. " Totentanz ", wydany jak do tej pory niezmiennie przez Black Death Production , lecz w tym przypadku we współpracy z Putrid Cult , daje nam 9 miesternie ponumerowanych utworów składających się na 40 minut blacku, bez klawiszy, bez akustyków, bez melodii i bez pierdolenia.   Nawet nie jestem pewny, które to już wydawnictwo słuchane przeze mnie od tego gościa. Progress w jakości jest z albumu na album, a mimo tego, wcześniejsze już prezentowały wysoki poziom. Sarg ma w sobi

SACROFUCK / ENTERCHRIST - Recenzja

Obraz
  Poczynania formacji Sacrofuck  znam już od jakiegoś czasu. To gdzieś jakiś split, gdzie widnieje ta nazwa, raz w pewnej warszawskiej piwnicy miałem okazję zobaczyć na żywo. Jakoś tak muszę przyznać, wali obszczanym przytułkiem od tej formacji, a wciąż na nich trafiam. Nie inaczej było i tym razem. Rozpieczętowując pewną tajemniczą przesyłkę, od pewnego dobrze znanego zgreda z Putrid Cult, hehe. Pierwsze, co ukazuje się moim oczom to... lotnik w swojej standardowej pozie. Aż trzynaście, wrzących od ciepłego gnoju, utworów, z czego 5 sprezentowanych przez Sacrofuck , a kolejne 8 przez debiutujący grindcorowy Enterchrist . Niecałe 30 minut mieszanki deathowo-grindowej. A więc, do odlotu!   Przesłuchałem ich rehy, przesłuchałem ich poprzednie nagrania i mam czasem wrażenie, że nie mogą się zdecydować. Nie twierdzę, że jest to na plus. Death metal prezentowany przez Sacrofuck w poprzednim splicie dawał brudny, lepki od żółcy materiał. Tutaj jest, cięższy, wolniejszy i jakby utapla

Dagorath "Evil Is The Spirit" - Recenzja

Obraz
  Na pewno byli tacy, co po wydaniu pierwszego pełniaka Dagorath czekali na więcej. Kwartet funkcjonuje od 2015 roku, zdążyli w 2016 wydać pierwszą EPkę zatytułowaną, jakby nikt nie zgadł, " Dagorath ", a rok później pełniaka " Glare of the Morning Star ". Kontynuując tradycję, w tym roku był zapowiedziany " Evil Is The Spirit ". Dostaliśmy cover i powiedziano nam, że ukaże się na taśmie dzięki Total War , a następnie na CD w Under the Sign of Garazel Productions  oraz w szwedzkim Nigredo Records . Powiedziano nam także, że to EPka, a potem okazało się, że tak zwany "mini album" trwa 40 minut. Może dlatego mini, bo nie dograli do 50 minut jak w pełniaku, hehe. Zespół przedstawia nam zmasowany i okultystyczny black metal. W " Glare of the Morning Star " dostaliśmy zabójczą próbę mistycznej jak i agresywnej muzyki. Więc jak bardzo duch jest zły?   Na dobry początek, po odpaleniu krążka, dla nic nie spodziewającego się słuchacza, do

Sznur "Sznur" - Recenzja

Obraz
  Jak wygrzebałem tę płytę ze sterty "do zrecenzowania" pomyślałem: "Jakieś kolejne depresyjne gówno.". Wisielec w nazwie, okładka szarobóra, teksty typowo egzystencjalne. Swoją drogą booklet zawiera stronę z tekstami do każdego z utworów i jest wydany na śliskim papierze. Nie mniej, nie ostudziło to mojego zapału. Projekt został założony przez Seth'a i nagrany na przełomie roku 2017/2018. Historia jest taka, że Seth ogarnął trochę miejsca w garażu, zaczął coś tam majstrować i się w Hell is Here tak to spodobało, że pociągnął długość do 6 utworów z intrem włącznie, co daje równe 38 minut.   Na sam początek jest " Nokturn ", instrumental. Intro, odgłosy deszczu, może nawet początek burzy, bardzo pasuje do całej kolorystyki i do akompaniamentu pobrzdękiwania gitary. No, chyba nie będzie tak źle. Jak tylko się zaczął kawałek zatytułowany " Co się stanie " to mi kopara opadła. Pierwsze, co z siebie wydusiłem to było zdanie: "Jakie t