Pathogen "Ashes Of Eternity" - Recenzja
Nie da się ukryć, że filipińskie zespoły mają dużą dozę surowości w swoich wydawnictwach. Czy to będzie jakiś black, połączenie thrashu lub death metal. Lubią grać nieczysto, a ja lubię nieczyste zagrania. Pathogen, zespół z samych czeluści San Paulo, który ma całkiem pokaźną listę wydawnictw na swoim koncie. Po przeszło pięciu latach, dokładniej w 2017 roku, zdecydowali się na wypuszczenie czwartego pełnego krążka, na łamach naszego rodzimego Old Temple. "Ashes Of Eternity" to 43 minuty solidnego i nieprzerwanego w swej surowej intensywności death metalu.
Pathogen jest zespołem, który często kojarzył mi się z wczesnymi wydawnictwami Morbid Angel, tutaj zaś styl się zmienił, uagresywnił i dość mocno usurowił w swoim wykonaniu. Na sam początek dostajemy preludium "Cinis Aeturnus", które jest instrumentalnym intrem, aby zaś potem otrzymać łopoty bębnów zapowiadające walec, który Nas przeczołga w kawałku "Apocryphal Visions".Tak się składa, że nie szczędzili inter do każdego utworu, tak więc możemy spotkać akustyk, który znajduje się przed "Apocryphal Visions", przeszywający jazgot w "Deathvomit", czy również chór w "Necrolatric Sorcery". Po każdym takim wstępie od razu, bez pierdolenia dostajemy maszynkę do mielenia mięsa. Chłopaki przynoszą śmierć w najciemniejszej formie. Gdy wcześniej mieli brutalność typową dla death metalu, teraz można zauważyć taką surową iskrę wściekłości zaczerpniętą z Nunslaughter, czy momentami z wcześniejszych Impaled Nazarene (najbardziej kojarzy mi się styl płyty "Suomi Finland Perkele"). Szybkie i wściekłe riffy, ustępujące na przemian wolnemu i ciężkiemu brzmieniu, perkusja wiernie podążająca za całością i chamski, nieokrzesany wokal. To wszystko buduje ostatnie dzieło Pathogen "Ashes Of Eternity".
Jest to muzyka, która zyskała na surowości, brutalności i chamstwie. Mięli niczym maszynka do mięs, a tnie jak stępiała brzytwa. Filipiny specjalizują się w surowym graniu, wyjętym z najciemniejszej piwnicy i jednym się to spodoba, a drudzy rzucą w kąt. Nie jest to nic rewolucyjnego, a wręcz bardzo znajomego. Do tego, ta rzeźnia jest niemal nieprzerwana przez ponad 40 minut, co może być trochę za długie. Tego typu albumy powinny być szybkimi strzałami w ryj, a tutaj człowiek się gubi pod sam koniec i nic z tego nie pamięta. Jednak jest to jak najbardziej solidne 40 minut. Jak ktoś nie zapoznany jest z tą wyspiarską sceną to warto nadrobić.
Tracklista:
- Cinis Aeturnus (Intro)
- Apocryphal Visions
- Burning in Abysmal Ruins
- Deathvomit
- A Graven Frost
- Into the Endless Grey
- Genetic Threat
- Necrolatric Sorcery
- Crematorial Destiny
Ocena 3.5/5
Do nabycia:
https://www.shop.oldtemple.com/pathogen-ashes-of-eternity-p-8.html
Komentarze
Prześlij komentarz