Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Demonic Temple "Incrementum" - Recenzja

Obraz
  Z głębi świątyni jak i aż trzech wytwórni: Putrid Cult , Dark Horizon i Deviant Records , wyłonił się drugi pełny album Demonic Temple " Incrementum ". Na następcę " Chalice of Nectar Darkness " nie przyszło nam długo czekać, bowiem ten sakrament ukazał się rok później. Sześć bluźnierczych rytuałów, dokładnie tyle samo, co poprzednio, a sam materiał trwa 34 minuty. Jest nieco ponad 2 minuty dłuższy od zeszłorocznego. Nie przestali siać pożogi tworząc black metal, ale obrali w tym trochę inny kierunek.   Chyba nie byłem jedyną osobą, która czekała na ich kolejne wydawnictwo. Tylko nie bardzo wiem, na co czekałem. " Chalice of Nectar Darkness " zaserwował Nam bardzo gęsty, tłamszący, smolisty i pełen gruzu black metal. W " Incrementum " odbili w zupełnie innym kierunku i zamiast sypać dymem i popiołem, leją siarkę i sypią iskry. Sam początek " Mystical Wind (Black Light) ", na który składa się instrumental, bębny i dźwięki desz

Pathogen "Ashes Of Eternity" - Recenzja

Obraz
  Nie da się ukryć, że filipińskie zespoły mają dużą dozę surowości w swoich wydawnictwach. Czy to będzie jakiś black, połączenie thrashu lub death metal. Lubią grać nieczysto, a ja lubię nieczyste zagrania. Pathogen , zespół z samych czeluści San Paulo , który ma całkiem pokaźną listę wydawnictw na swoim koncie. Po przeszło pięciu latach, dokładniej w 2017 roku, zdecydowali się na wypuszczenie czwartego pełnego krążka, na łamach naszego rodzimego Old Temple . " Ashes Of Eternity " to 43 minuty solidnego i nieprzerwanego w swej surowej intensywności death metalu.   Pathogen jest zespołem, który często kojarzył mi się z wczesnymi wydawnictwami Morbid Angel , tutaj zaś styl się zmienił, uagresywnił i dość mocno usurowił w swoim wykonaniu. Na sam początek dostajemy preludium " Cinis Aeturnus ", które jest instrumentalnym intrem, aby zaś potem otrzymać łopoty bębnów zapowiadające walec, który Nas przeczołga w kawałku " Apocryphal Visions ".Tak się skład

Impure Declaration "No Paths, No Guide" - Recenzja

Obraz
  Zanieczyszczona Deklaracja skaziła nasz muzyczny rynek płytą " No Paths, No Guide " 26 maja, po to aby siać zagładę. Gatunek to black-doom. EPka trwa niecałe 20 minut. Tak patrzę na okładkę i zauważam pewien trend, jeżeli chodzi o takie wydawnictwa. Może się czepiam, ale nie żebym jakoś specjalnie narzekał, bo gatunek jest naprawdę warty uwagi. Szkoda tylko, że materiały są robione w taki sposób, aby czuć ciągły niedosyt. Tych trzech wyłowił, można by rzec niezawodny,  Morgul z Putrid Cult , a więc musi być dobrze. Nie ma co pierdolić dalej, zabierzmy się za podpisywanie tej deklaracji.   Chciałbym móc się rozwodzić na temat tego, co tutaj usłyszymy, lecz można by to opisać w jednym zdaniu. Jest brud, szaleństwo i bluźnierstwo. Nie ma tutaj pierdolenia się w jakieś intra, inkantacje czy tego typu pierdoły. Sam początek, a od pierwszej sekundy utworu " Substance Reflecting No Light " dostajemy w kość brudnymi riffami z perkusją, która nie zapierdala jak szal

Pagan Forest / Pure Pagan Craft "Pure Pagan Art" - Recenzja

Obraz
  Poganizm przejawiany w black metalu jak zawsze wiecznie żywy. Na ruszt tym razem idzie pogański las wraz z czystą słowiańską sztuką. Pagan Forest jest formacją, która ma już swoje lata. Założona w 1995 roku ma na swoim koncie w zasadzie tylko demka, a to, co otrzymujemy na płycie po tej stronie krążka jest remasterem " U stóp Księżyca me ciało utkwiło " z 1997 roku. Natomiast Pure Pagan Craft to coś nieznanego, nagranego przez niemal tych samych gości w roku 1996. Z tą różnicą, że za garami Mróz , a nie Weles . Album trwa blisko 50 minut, a wypuścić na świat powiew starego lasu zdecydował się Hell is Here Production pod koniec lutego tego roku.    Zaczynając od Pagan Forest , dostajemy na początku intro zatytułowane " Pogański Las ", które jest taką typową przedmową, nawoływaniem do bogów, wszystko to w doniosłej, okraszonej burzą formie. " Dzień " się rozpoczyna i już na sam początek dostajemy dźwięki klawiszy, które brzmią tak archaicznie, że

Horns "Czerń" - Recenzja

Obraz
  Czarny krążek " Czerń " wypluty w  Zielonej Górze  zawitał w końcu na scenę. Minęły trzy lata od wydania demka " Czarcie Żebro ", do którego z chęcią wracam niejednokrotnie. Muzyka niczym zew diabła i nienawistna manifestacja. Za to w pełniaku, którego wyczekiwałem, jest więcej czerni i mroku niż ognia i diabła. Płyta została wydana za sprawą Heidenwut Productions jak i rodzimego Lower Silesian Stronghold . Wydane na nienajgorszej jakości digipaku w odcieniach czerni i bieli, aż idzie depresję złapać. Dostajemy 8 kawałków, w tym intro i outro. Całość trwa ponad 45 minut.   W jaki sposób Horns maszeruje ku zagładzie? Stąpa dużo pewniej i rozważniej. Muszę przyznać, że spodziewałem się większej ilości agresji i szybkich tonów. Dużo jest takich, co zwalniają tempo jak w przypadku " W otchłani diabelskiego robowca " (W ogóle zastanawia mnie czy tak to miało być, czy ktoś tutaj nie nacisnął "g" i tak już zostało...) czy " Mściwy gniew m

Deathstorm "The Unfathomable" - Recenzja

Obraz
  Nie byłem gotowy na blisko 43 minuty sieki mózgu. Nie ma wątpliwości, że Gubiński Deathstorm atakuje! Po pięciu latach nadchodzi wojna wraz z najnowszym albumem " The Unfathomable " zawierającym 8 piekielnych uwertur. Długo zapowiadali, długo nas już uczulali, że będzie miazga. Czy faktycznie ten cios okazał się bezwzględny?   Rzadko się zdarza, że podziemne, rodzime zespoły, wychodzą na wyżyny swojej popularności. Często płyty walają się po labelach i skupuje je kilku maniaków. Nie raz nawet słyszałem opinię, że rodzimy Death Metal nie ma wzięcia i jest mało zespołów, na które warto zwrócić uwagę. Deathstorm natomiast, jak wyprowadził swoją wojenną machinę, to zdeptał wszystko na swojej drodze, nie zostawiając żadnych jeńców. Na tę ścieżkę wojenną wprowadzili Death Metalowy album z drobnymi czarnymi elementami, który wyprowadza gruz tonami z głośników. Znajduje się tutaj wszystko, co fan dobrej sieki potrzebuje. Zaczyna się z porządnym pierdolnięciem i dokładnie w ten

Ignis Inferni "Empire of the Black Sun" - Recenzja

Obraz
  Po raz drugi zmierzam się z kapelą z Nowego Targu. Jak widać w tym mieście jest deficyt muzyków, więc goście z Rotten Age także maczają tu palce. Demko ukazało się w roku 2014, a rok później poszło na CD za sprawą Hell is Here . Otrzymujemy lekko ponad 20 minut prostego black metalu, z czego 4 utwory w wykonaniu muzyków, a piąty to cover Arkony , dokładniej " Przyszły zdrajca chrześcijańskiej masy ".   Żadnych nowych materiałów, poza tym demkiem, Ignis Inferni się nie doczekał. Mogę przypuszczać, że jak to w przypadku standardowego projektu czarnego metalu bywa, czasem coś tam pod nazwą powstanie, aby sobie w czeluściach pozostało, a muzycy mogli zająć się innym projektem. Tutaj akurat ewidentnie widać, że woleli skupić się na Rotten Age , choć możliwe, że Ignis Inferni zostanie jeszcze reaktywowany, nie mnie tutaj prorokować. Ale jak się muzycznie prezentuje " Empire of the Black Sun "? Jest prosty niczym drut kolczasty. Nie ma żadnych udziwnień, melodyjek

Sons of Serpent "Primeval Ones" - Recenzja

Obraz
  Album zrobił mi nie małą siekę w mózgu, czy to na plus czy na minus, do tej pory trudno mi powiedzieć. Sons of Serpent to demko nagrane w roku 1998, a rok temu Under the Sign of Garazel Production postanowiło wydać to dziwactwo na płycie. Płyta jest dość oczywistym hołdem dla samego wielkiego przedwiecznego. Takie tytuły jak " Cthulhu Rites " mówią same za siebie. Materiał trwa niecałe 20 minut i składa się z zaledwie 2 utworów. O samej płycie nie wiemy za wiele, ale za to o wykonawcach już całkiem sporo, gdyż są to osoby z takich zespołów jak Behemoth czy Lvcifyre .   Jest to jeden z tych materiałów, których się tylko raz odsłuchać nie da. Przekombinowane motywy, przedziwaczne dźwięki, ambienty, klawisze w połączeniu z blackiem i deathem. No jednym słowem dzieje się tutaj całkiem sporo. Zaczynamy od utworu " Cthulhu Rites ", który trwa 10 minut i przez pierwszą połowę serwuje nam inwokację, która ma symbolizować przyzywanie przedwiecznego.Ten swoisty ryt

Mordor "Darkness..." - Recenzja

Obraz
  No i mamy Mordor ! Przeszło po 21 latach hibernacji na scenę powrócił częstochowski doom metal, który przypomniał Nam, że słowo doom w tym przypadku, nie oznacza grania do kołyski, a zbliżającą się zagładę. Z powrotami na scenę jest różnie, bo zespół ma przed sobą wybór, któremu nie zawsze jest w stanie sprostać. Albo grać to, co grali wcześniej, albo zacząć tworzyć coś zupełnie nowego. Czego oczekują fani? To jest właśnie powód, dla którego zespoły wracać na scenę, dla własnego wizerunku, nie powiny. Prawie nigdy na zdrowie to nie wychodzi. Zdarzają się jednak drobne wyjątki, które temu wyzwaniu sprostają, a nawet zrobią coś jeszcze lepszego. Płyta " Darkness... " to długograj trwający blisko 50 minut, wydany 20 kwietnia 2018 roku przez Pagan Records .  Mordor w swojej karierze nie wydał wielu rzeczy, bo na swoim koncie mają 2 albumy z lat 90-tych, ale bez wątpienia zapisali się na kartach historii ciężkich brzmień w Polsce.   Twórczość zespołu znam, do mnie ich po

BMSS "Spectral Ectasy" - Recenzja

Obraz
  Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek do tego dojdzie, ale po kilku ostrych grzybkach na śniadanie, zacząłem takie dziwne rzeczy wygadywać, że słowo się rzekło i parę zdań o tym tworze powiem. Żeby tej formacji nie znać, trzeba najprawdopodobniej nie wychodzić z domu i nie śledzić forów, bo aż zawrzało na wieść o nowym albumie Black Magick SS . Nie po raz pierwszy Infinite Wisdom , które jest odpowiedzialne za wypuszczenie tego oczojebnego dziecka, miało w preorderze płyty tej formacji, które rozeszły się niczym karpie na święta. O samym zespole nie wiemy tak naprawdę nic, co jak dla mnie, dodaje tylko smaczku całości. Konwencja sami widzimy jaka jest, a muzycznie dostajemy tripa w postaci mieszanki psychodelicznego rocka z elementami black metalu. 6 utworów, 30 minut dobrej zabawy i wrażenia niczym po LSD! To tak w skrócie.   Jest to ich druga pełna płyta, na swoim koncie mają jeszcze parę mniejszych wydawnictw. Powiedzmy sobie szczerze, 30 minut to dużo jakoś nie jest, a

Dagorath "Glare of the Morning Star" - Recenzja

Obraz
  Już na łamach tej strony omawiałem najnowszy materiał kujawsko-pomorskiej formacji Dagorath " Evil is the Spirit ", który wyrwał z kapci sporą rzeszę fanów czarnych brzmień. Co natomiast z resztą dorobku tego młodego nie tylko z wieku zespołu? Wcześniej mieli EPkę, która brzmieniem nie odbiegała od typowego norweskiego grania, tak też została zapomniana. O ich pierwszym pełniaku wydanym 13 września 2017 roku, czyli nie tak dawno temu, zważając na to, że już wydali kolejną EPkę trwającą dobre 40 minut, można powiedzieć znacznie więcej. Płyta trwa niebagatelne 50 minut, składając się z ośmiu utworów, a wydany na krążku został dzięki Under the Sign of Garazel Productions .   Co ta płyta oferuje? Nic nowego. Za to może nam zapewnić, całkiem przyjemne i bez specjalnej kontemplacji blackowe łojenie przez najbliższą godzinę. W zachwyt się tu popaść nie da. Pełno dobrze znanych motywów, czerpanych wiadrami z norweskiego stylu. Nie da się ukryć, że spotkamy tutaj pełno nawiąz

Hell's Coronation "Antichristian Devotion" - Recenzja

Obraz
  Po raz kolejny przychodzi mi odbyć mroczny rytuał przy świecach i kozich czaszkach wraz z materiałem od dwuosobowego projektu Hell's Coronation . Na łamach tej strony omawiany był ich ostatni materiał zatytułowany " Unholy Blades of the Devil ". Jak ktoś jest ciekawy jak chłopaki poczynają, zawsze może zajrzeć. Dziś wrócimy do pierwszego wypuszczonego przez nich w świat bluzga, czyli " Antichristian Devotion ". EPka zawiera 4 kawałki, z czego jeden to instrumentalne intro. Całość trwa lekko ponad 20 minut. Mini album został schwytany przez, między innymi,  Godz ov War Productions, dzięki któremu powstała taśma w limicie 100 sztuk, a na CD dzięki Black Death Production .   Uwertura mroku i czystego blacku rozpoczyna się dość standardowo, czyli od ponad minuty przedziwnych stukotów, krzyków i innych dźwięków. Po tym dostajemy już prawdziwy zastrzyk bluźnierczego, archaicznego i przesyconego mroczną esencją materiału. W zamyśle miał to być black doom metal

BUTCHER ABC "North Of Hell" - Recenzja

Obraz
   Nie wiedziałem, czego można spodziewać się po japońskim death metalu, a właściwie po muzyce z pogranicza death metalu oraz grindcore. Na Metallum określili to jako "wczesny noisecore". Pierwszy raz mam styczność z metalem z Japonii. Butcher ABC to czteroosobowy skład z Tokio, który istnieje od 1994 roku. Panowie dotychczas wypuścili wiele splitów i EPek, a oprócz nich znajdziemy również longplay „ North of Hell ”, którym właśnie się zajmuję. Album został wydany pod szyldem SELFMADEGEOD .       Po okładce nie powinno się oceniać, ale to ona często sprawia, że danie główne, czyli muzyka jest jeszcze smaczniejsze! A więc, co znajdziemy na okładce? Od razu widać nawiązanie do albumu „ South of Heaven ” amerykańskiej thrashmetalowej formacji na „S”. Jeśli po tytule już nasunęły się Wam slayerowe skojarzenia, to okładka Was w tym tylko utwierdzi. Autor przedstawił Nam coś podobnego, lecz równie dobrego. Na okładce jest ta sama historia, którą miał Slayer , ale tut

Wolfenburg "Wolfenburg" - Recenzja

Obraz
  Chyba nigdy bym nie trafił na ten materiał, gdyby nie zawył pewien wilk. Okładka, ewidentne nawiązanie do wilków, co powoduje, że nie mamy wątpliwości z czym będziemy mieć do czynienia. Równe 37 minut mistycznego i typowo leśnego black metalu, wydanego za pośrednictwem Perkun Records w 2017 roku. Co do samego duetu, nie wiemy wiele po za tym, że ksywy to Nightwolf i Whitewolf . Sama formacja rzekomo funkcjonuje od roku 2009, ma na swoim koncie głównie splity, jakieś demka, na tego zaś pełniaka zdecydowali się po tych paru latach, ale przyznać trzeba, że była to najwyższa pora.   Nigdy sobie nie wiążę jakiś nadzieji z takimi zespołami. Nie jest wbrew pozorom trudno nagrać, a nawet czasem wydać album, który będzie nawiązywał do klasyki blacku, lub zostanie zrobiony w taki sposób, aby nic nie dało się zrozumieć i umieścić to w jakąś depresyjną czarno-białą okładkę. Gdy ruszamy na połów takich pereł, to tę czarną często ciężko znaleźć. " Wolfenburg " z pewnością taką pe