Do Diabła z Wami - 21 II, Łódź - Relacja
Do Łodzi jeździć nie specjalnie przepadam, ale do Magnetofonu czasem warto zajrzeć. Skoro i tak wolne miałem, a sporo osób zachwycało się tą trasą, to czemu by nie wpaść. Mankamentem jest na pewno to, że supporty trochę inne, bo nie powiem Tankograd zainteresował. Ale jest co jest i tego się trzymajmy.
Pogoda była chujowa, nie ma co. Jakaś taka aura nad tym miastem musi czuwać. Zobowiązuje. Tłumów nie było także. Ale to może nawet i lepiej. Co do wydawania pieniędzy to po za wydawnictwami z Godz ov War bezpośrednio od Grega i po za zespołami, to nie znalazło się tam nic. Ale biednie też nie można powiedzieć, że było. Truchła to tam najebali, do wyboru do koloru. Ale to najmniej istotna część. Bez jakiś specjalnych obsuw wszedł na scenę pierwszy zespół.
Ur widziałem na 5leciu CSM i dobrze go wtedy wspominałem. Mówiłem, że kawałki z EP brzmią super, samo "Hail Death" scenicznie jeden z lepszych w ich repertuarze. Za to z pełniaka nadal kuleją. Jak dla mnie utwory się dłużą i wcale krążenia nie poprawiają. Tutaj nie było żadnych rewelacji. Kto lubi ten lubi, ale na pewno nikt nie narzekał, Ur jako support sprawia się bardzo dobrze.
Prawdopodobnie zdaniem większości teraz przechodzimy do "mięsa" tego wydarzenia. Truchło Strzygi, czy też przez niektórych zwane "Rzygi" tudzież, "Nocny Kochanek blacku". W zamierzchłych czasach, kiedy to jeszcze demka płodzili i koncertowali po piwnicach, w teorii widziałem ich na Breslau. W praktyce, to chuja pamiętam, taka to zabawa była. Ludzie chwalą, no to nie będe kłamał, że to był główny powód wybrania się na gig. No i chwalili się, że trumnę wniosą. Albo, że planowali. Trumny niestety nie było, ale zabawa całkiem przednia. Truchło rozruszało Magnetofon. Aż przyjemnie się patrzyło. Jak muzycznie są dla mnie mocno przeciętni, tak ten cały ich image jaki stworzyli i wyskoczyli na scenę w tych wszystkich maskach, kapturach z pochodniami w tle i biegający wokalista w każdy kąt, czy wskakujący na głośnik to trzeba przyznać, że robią całkiem niezłe wrażenie. Jeżeli muzycznie będa brnąć dalej w tym kierunku, jaki nam zapowiada w tej chwili EP, to jeden z ciekawszych zespołów do oglądania na żywca.
Na sam koniec rzekoma gwiazda tego wieczoru, In Twilight's Embrace. Mam z tym zespołem problem. Każda ich płyta to jest coś innego, nie potrafią się zdecydować. Jak początki lubiłem i "The Grim Muse" dobrze wspominam, tak teraz idą coraz bardziej, w taką drugą Furię. "Lawa" to takie nihilowe granie i mieliśmy głównie to na scenie. Wielu osobom się podoba, jak i wiele osób świetnie się bawiło na występie. No mnie znudziło. Jeszcze jak weszło to startowe "Ci do do ziemi, ci co na świat, ci do do ziemi, ci co..." i tak dalej i tak dalej. Koniec, wyłączam się po prostu. Granie nie dla mnie. Jak ktoś lubi Furię to może się wybrać na ITE.
Truchło robi występ, człowiek może uznać, że bawił się dobrze. Na tę trumnę to nie powiem, liczyłem, ale się przeliczyłem. Bywały koncerty gorsze, ale nie był taki wcale zły. Może jakby lepsza była pogoda i gdyby mój powrót do Wrocławia z Łodzi w piątek nie był jak jakaś jebana Odyseja, to pewnie bym lepiej wspominał. Co do klubu to jak zawsze organizacyjnie wysoki poziom. Co mnie nawet zdziwiło, koncert skończył się stasznie punktualnie. Po 23 już na kwadracie z wódką byliśmy. Wszystko było dobrze dopięte.
Komentarze
Prześlij komentarz