Monstraat "Scythe & Sceptre" - Recenzja
Tradycją jest, że raz na jakiś czas dostanę coś surowego i parującego. Istniejący już od niemal 20 lat duet ze Szwecji, przygotował po latach swój drugi pełny album. Wydawnictwem tej płyty zajął się nasz rodzimy Fallen Temple. Trochę ponad 30 minutowy surowy black, rodem z północy, zamieszczony na dziewięciu kawałkach.
Jeżeli ktoś znał Monstraat wcześniej, wie czego się spodziewać i nie dostanie ni mniej, ni więcej. Duet robi black takim, jakim go znamy ze starych nagrań z lat 90-tych. Wyczuwalny powiew lodowatego wiatru niczym w "A Blaze in the Northern Sky", wokal wyjący jak w najgorszym skrzekliwym koszmarze, jakby Dead wciąż był żywy. Gitary i perkusja brudzą klasycznymi motywami, przypominając klimat "Pentagram" czy "De Mysteriis Dom Sathanas". Wszystko domknięte w bardzo gęstej i ponurej atmosferze, takiej jak gatunek przyzwyczaił. Wśród wszystkich utworów znajduje się intro i outro, reszta utrzymuje podobną stylistykę. Pomijając może jedynie "Likmaskvalsen ", który zakrawa mocno o depressive. Nie jest to coś szczególnie w mój gust, ale pięknie domyka całość, a wokal sprawdza się tutaj również tak, jak trzeba.
Goście odtworzyli kawał historii w jednej płycie. Płyta kierowana domyślnie do maniaków blacku, którzy znajdą tutaj dużo dobrego, ale osoby mniej obyte z gatunkiem, a surowe kąski nie są im straszne, również powinny łyknąć brud i dźwięki wypływające z wnętrza. Dla większości zapewne będzie to kolejny nudny i identyczny blackowy krążek. Dla dwóch grup jakie wymieniłem powyżej nada się świetnie. Zawodu z płyty być nie powinno.
Tracklista:
- Intro (Scythe)
- Black Soils Rise
- Walls of Sin
- Angel Harvest
- Of God
- Into Tomb Cold
- Luziferion (Katharsis cover)
- Likmaskvalsen
- Outro (Sceptre)
Ocena 4.0/5
Do nabycia:
http://www.fallentemple.pl/
Komentarze
Prześlij komentarz