Malignant "Purity Through Putrefaction" - Recenzja

  Proszę nie nastawiać odbiorników i nie doszukiwać się tutaj żadnego black/death czy nawet war metalu. Przed Wami świeży powiew nieświeżego Death Metalu, żywcem wyciągniętego z wczesnych lat 90-tych. Zespół pochodzący z ciepłej południowej Kalifornii nie jest po to, aby dostarczać ciepłych wrażeń, tylko rzucać ciężkim gruzem i zgniłym mięsem na twarz. EPka ukazała się w tym roku. Jest to ich pierwsze wydawnictwo, żaden inny projekt na koncie twórców nie widnieje, jeżeli takowy istnieje. "Purity Through Putrefaction" oferuje niestety skromnie, lekko ponad 20 minut srogiej deathmetalowej sieki. Album do odsłuchnia znajduje się na bandcampie, ale również materiał trójcy zza oceanu pojawił się w wersji fizycznej na taśmie, na Naszym cebuli padole za sprawą Till You Fukkin Bleed.

  Żeby też nie przekłamać, ile muzyki mamy tutaj, to trzeba wspomnieć, że na pięć utworów, pierwszy o tytule "Purity" jest instrumentalem trwającym trzy minuty i dziwnie brzmiącym, jakby zapowiadał film o Terminatorze, a nie młóckę, która ma nastąpić zaraz po tym. Kiedy otrzymujemy w swoją twarz "Set in Flesh" i "Depolarization of the Spine" to można poczuć się jak przy słuchaniu Morbid Angel, lecz w znacznie potworniejszy sposób. Kawałki zmieniają tempo niczym skórzane rękawiczki. Potrafią sobie pozwolić na płynne zmiany od szybkich riffów do wolniejszych i znacznie cięższych fragmentów. Solówki natomiast mają za zadanie wciągać Twoją duszę niczym ZUS pochłaniający Twoje pieniądze. Przepełnienie od blastów i ociężałego ryku pozostaje do samego końca. Za to "Forced Asphyxiation" zbliża się w Naszym kierunku niczym zabójcza maszyna wojenna pchana przez tysiące umęczonych dusz. Nie da się ukryć, że jest mnóstwo podobieństw do klasyki gatunku, a ten kawałek spierdolił bardziej do Bolt Throwera i zapewnia szybkie tempo, jakiego zdecydowanie brakowało poprzednim kawałkom. Parę fragmentów jest wolniejszych, ale ogółem zapewnia solidną i nieprzeciętną siekę. W ostatnim kawałku "With Odious Disgust..." perkusja grzmiąca i zapowiadająca solidną burzę ustępuje gitarze i wokalowi. Idzie powoli, nieprzerwanie maszerując i prowadząc Nas, niespodziewających się agresywnego ataku, w pewnym kierunku, aby po paru chwilach rzucić Nam mięso prosto w twarz. Mógłbym tutaj przytaczać kolejne zespoły, z którymi kojarzy mi się dany utwór, ale znacznie łatwiej mi bez kontemplacji oddać się zniszczeniu.

  Nie da się ukryć, że zespół czerpie mnóstwo inspiracji z deathmetalowych molochów, których brzmienie jest niewątpliwie większości znane. Jednak poziom zniszczeń jaki zostawia za sobą Malignant i to przy swoim pierwszym wydawnictwie jest poziomem, jaki zazwyczaj jest prezentowany, przy trzecim czy nawet kolejnym albumie. Każdy, kto zachował na swej duszy piętno starego dobrego Deathu, powinien zwrócić swój wzrok w kierunku "Purity Through Putrefaction". Tym bardziej, że wydania robione przez Till You Fukkin Bleed trzymają wysoki poziom i wydania samej taśmy, i jakości nagrania. Nie jest ani za cicho, ani za głośno, nie ma żadnych innych niepożądanych efektów. Jest dokładnie tak jak powinno być. Czas się oddać destrukcji swojej duszy.

Tracklista:


  1. Purity
  2. Set in Flesh
  3. Depolarization of the Spine
  4. Forced Asphyxiation
  5. With Odious Disgust...
Ocena 4.0/5

Odsłuch:
https://malignantdeathmetal.bandcamp.com/

Do nabycia:
https://tictail.com/tillyoufukkinbleed/malignant-purity-through-putrefaction

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bestiality "Endless Human Void" - Recenzja

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Black Death Production - Wywiad