Huoripukki "Voima & Barbaria" - Recenzja



  Oglądanie klat barbarzyńców, napakowani faceci nasmarowani oliwką. Czasy świetności Conana i złych czarnoksiężników. To wszystko wygląda teraz co najmniej śmiesznie, lecz kiedyś się tym zachwycano. Taki wehikuł czasu tworzy nam fiński Horipukki. Zespół ten zapewne nie odbiłby się echem w kraju nad Wisłą, gdyby nie archeolodzy z Fallen Temple. Nie mają wielu rzeczy na koncie poza kilkoma demkami (które i tak w sieci jest dość trudno znaleźć), więc zapoznać się z nimi nie było mi dane. Dostaliśmy kompilację ich dwóch jedynych EP i powstał w ten sposób ponad półgodzinny krążek "Voima & Barbaria".

  Mamy jakoś ostatnio dziwny trend na to, aby odkopywać wszystko co "stare i dobre". Cała okładka i nazwa wręcz w pewnym momencie mnie przestraszyła. Jakaś bardziej ekstremalna odmiana Megadeath? Po odpaleniu te zarzuty jednak okazują się nieprawdą. Goście nie zamierzają niczego odkryć, ani zrewolucjonizować. Ujawnia się tu stary death metal, jeszcze sprzed trzech dekad. A jak wiemy, wszystko kiedyś miało zalążki thrashu, czy to death, czy black. W rezultacie, dostajemy właśnie tego typu staromodny death metal. Płyta jest podzielona na dwie części zgodnie z EP po cztery utwory. Zaczynamy od dupy strony, czyli części drugiej. Mówiąc subiektywnie, lepiej brzmi "Voima & Barbaria" od "Barbaria & Voima", ale to już czysto kosmetyczna rzecz. Muzycznie, rzecz tutaj ma się znacznie nierówno, jeśli mam być szczery. Dostajemy kopniaki w starym stylu jak np. "Antropomorfia", która siada naprawdę solidnie i bardzo pasuje do całej stylistyki kreacji. Z drugiej strony możemy też dostać kawałek "Ruttokirkot", który riffy ma często zepsute. Słuchając całości, mam wrażenie, że często wokal, który tutaj jest naprawdę brudny i solidnie wykrzyczany, kradnie całe dźwięki jakie wybrzmiewają na płycie. Nie dla wszystkich może to być wada, bo kojarząc muzykę z tamtych lat, wiemy, że tak często zwano death metal - najebany i wręcz antymuzyczny. Bądź co bądź, zdarzają się perełki, które są zachowane w zajebistym stylu: muszę przyznać, otwierający numer "Maailma haudaksi" jest tym, co bym widział po takiej płycie. Jest wolno, agresywnie, ociężale i "barbarzyńsko".



  Jeśli miałbym wybierać faworyta, byłby nim EP "Voima on oikeutta". Każda EP ma jakiś                 pseudo-wstęp, czy intro, lecz różnice między jedną częścią a drugą, muzycznie są na tyle zauważalne, że będąc kompletnie odmóżdżonym da się dostrzec tę różnicę. Jednak, co by nie mówić, obie części mają swój własny, taki wręcz "barbarzyński" i pomieszany styl. Ta muzyka przeciwko dobrej muzyce. Przyznam się, że nie wiem komu miałbym polecić ten album. Żyjemy w czasach gdzie coś jest dobre, bo stare. Jeżeli tak macie, z pewnością odnajdziecie się przy "Voima & Barbaria".

Tracklista:
  1. Maailma haudaksi
  2. Voima on oikeutta
  3. Antropomorfia
  4. Sutten verta
  5. Barbaarien viisaus
  6. Ruttokirkot
  7. Kuvainraastaja
  8. Valkyriain hylkäämä
Ocena 3.5/5


Do nabycia:
http://www.fallentemple.pl/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bestiality "Endless Human Void" - Recenzja

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Black Death Production - Wywiad