Dead Infection "Brain Corrosion" - Recenzja



  Nie będę ukrywał, przez lata byłem dość sporym ignorantem i gdzieś pomijałem Dead Infection, a nawet większość bardziej znanych kapel goregrindowych. Trio z Białegostoku jest już od lat okrzyknięte zespołem wręcz legendarnym w swoim gatunku. Gdzieś tam kiedyś zasłyszałem od jakiegoś kumpla "A Chapter of Accidents" i "Brain Corrosion", jednak nigdy nie zatrzymałem się na dłużej. Przyszła jednak pora na ten drugi twór, gdyż ostatni pełniak wydany w 2004 roku doczekał się reedycji dzięki Selfmadegod Records i Obliteration Records. Oprawiony w nową okładkę z dodatkowym utworem ukazanym wcześniej tylko na winylu, z bonusem w postaci Live z Tokyo, wsadzony w digipack i parujący wjechał tak do sklepów.

  Czas więc nadszedł by się ucywilizować i dać szansę temu ostremu poniewieraniu. Po drugim już odsłuchaniu "Brain Corrosion" zachodzę w myśl, jak mogłem unikać tego przez tyle lat? Chłopaki się nie pierdolą ani na chwilę. Jak na album goregrindowy jest to całkiem długi krążek. Zawiera łącznie z bonusem 23 utwory, a przekłada się to na ponad pół godziny muzyki. Może źle to określiłem; ponad pół godziny okrutnego napierdalania. Jednak nie jest to taka sieka, która ma startować z impetem odrzutowca, gdyż górują tutaj średnie tempa, wypełnione gatunkową brutalnością. Jest to standardowe granie, które jest po prostu dobre. Na uwagę zasługuje fakt, że w tym wydaniu możemy zobaczyć, w przeciwieństwie do poprzedniego, wszystkie utwory znajdujące się na płycie, z czego wiele tytułów jest co najmniej zachęcających, jak na przykład: "Satan's Hole", "Take Your Pants Off", czy "Dressed in Moles". Jednak jakby tytuły nie były trafione, tak Jaro robi wszystko co się da, abyśmy kompletnie nic nie zrozumieli, a tekstów sobie od tak nie znajdziesz. Co Ty jesteś, mięczak? Nie byłem nigdy zwolennikiem takich wokali, jednak nie ma też na co narzekać, w taką muzykę się wpisuje jak należy. Jedynie mogę mieć zastrzeżenia w przypadku "You Broke My T-shirt", gdyż te piski wyszły dość karykaturalnie jak też w "Deaf Death", czy "Let's Have Some Fun". Co do bonusowego utworu, to całe 4 sekundy solidnego łojenia. Mam nadzieję, że starczy. Więcej zabawy mamy za to, gdy wpuścimy płytę w jakiś odtwarzacz video i odpalimy nagranie z "Live in Shinjuku Wall" z Tokyo 21 grudnia 2003 roku.



  Nie jest to najlepsze granie jakie można sobie wyobrazić, ale to jest goregrind i rządzi się swoimi własnymi prawami. Płyta nie ma być rewolucyjna, ma być dobra i taki właśnie jest "Brain Corrosion". Solidna płyta, która czekała na swoją reedycję już od dawna i jeżeli ktoś nie miał okazji jeszcze postawić tego na półce, to jest to dobry moment. Co do niezapoznanych z twórczością Dead Infection, to idealna okazja do wzięcia na ruszt, gdyż jest to najbardziej strawna z ich płyt. No i oprawa chyba najbardziej zjadliwa. Smacznego.

Tracklista:


  1. It's Over 
  2. Crazy Bucket
  3. Beware! My Name Is Thunderbolt!
  4. Satan's Hole
  5. Take Your Pants Off
  6. The Corpse of Uncombed Devil
  7. All to Nothing
  8. Brother's Embalming
  9. Our Grandfather
  10. Gory Inspiration
  11. F8 Set of Two Rolls...
  12. Brutal Murder in Dr Petru Groza
  13. Easy Come Easy Go
  14. You Broke My T-Shirt
  15. Crankshaft
  16. Rich Zombie
  17. Snakes and Ants
  18. Pull the Wire
  19. Deaf Death
  20. No Smoking
  21. Dressed in Moles
  22. Let's Have Some Fun
  23. Как тебя зовут?
Ocena 4.0/5

Odsłuch:
https://selfmadegod.bandcamp.com/album/brain-corrosion

Do nabycia:
https://selfmadegod.com/shop/pl/p/DEAD-INFECTION-Brain-Corrosion-CD-digipak/20502?currency=PLN

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bestiality "Endless Human Void" - Recenzja

Kły "Szczerzenie" - Recenzja

Black Death Production - Wywiad