Sacrilegium „Ritus Transitorius” - Recenzja


  Jest to band, którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać, a jeżeli jest to konieczne, bo żył gdzieś w bieszczadzkim lesie, niech czym prędzej doedukuje się z takich rzeczy jakimi są "Wicher", "Jesienne Szepty", czy "Recidivus". Bogatej dyskografii może nie mają, a ze starego składu ostał sie tylko Suclagus dowodząc tej łajbie, jednak swoje piętno Sacrilegium na naszej rodzimej scenie odbiło. Kolejny "Wicher" to to z pewnością nie będzie, tego każdy mógłby się spodziewać, nie żyjemy w bańce XX wieku, tak więc i standardy się pozmieniały. Od poprzedniego albumu "Anima Lucifera" przyszło nam czekać na ten krążek trzy lata. Osiem kawałków, ponad 40 minut muzyki, a sama płyta tym razem została wydana już przez Werewolf Promotion. No to tyle z formalności.

  Co do samej muzyki. Jak to się ma do czegokolwiek. Dawka blacku, która motywami sięga lat 90tych, czerpiąc całymi garściami z wiadomych wzorców jakimi są Darkthrone czy Immortal i nikogo nie powinno to jakoś dziwić. Powiew północy w takich dziełach zawszę się znajduje. Muzycznie także nie jest to poczwara jaka wyszła w przypadku "Anima Lucifera" i dużo bardziej da się odczuć powiew "Wichru". Jednak debiut wciąż to to nie będzie, dla tych co czekają na powrót do starego dobrego grania mam złe wieści, ponieważ to się raczej nie zmieni. Płyta jest krokiem w przód odnośnie poprzedniego albumu, jednak zauważam niepokojąca tendencję. Brzmieniowo nie dziwi mnie to, że nie jest jakiś raw pagan black metal, czy inny iskrzący staroć, tylko to wszystko brzmi jakoś tak znajomo. Taka "mgłowa" tendencja. Jednak w moim przypadku różnica jest taka. Mgły raczej za specjalnie tykać nie będę, a do tego z chęcią wrócę. Kolejnym dobrym krokiem jaki wykonał „Ritus Transitorius” jest powrót do polskich tekstów. Ten aspekt sprawdzał się wcześniej i sprawdza dalej. Do wokali nie mam co się przyczepić.

  Dla jednych nie będzie to już w ogóle Sacrilegium, dla innych może to być nowy rozdział w historii zespołu. Dla jego członków na pewno, bo jak na razie ciężko określić w jakim kierunku chcą dokładnie pójść. Sama płyta wchodzi całkiem płynnie i bez większych problemów, solidnie nagrany kawał black metalu w sam raz na dzisiejsze standardy. Wystarczy się nie nastawiac na muzykę, którą znamy, za to warto się nastawić na to, że zespół podnosi głowę i nie śpieszno mu upadać!

Tracklista:
  1. Inicjacja
  2. Królestwo cienia
  3. Ritual
  4. Stupor
  5. Zapomniana potęga
  6. On
  7. Przejście
  8. Ergo Non Est Deus
Ocena 3.5/5


Do nabycia:
https://werewolf-webshop.pl/pl/produkt/sacrilegium-ritus-transitorius

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Deicide "Overtures of Blasphemy" - Recenzja

Witchmaster, Embrional, Brüdny Skürwiel - 17 I, Liverpool - Relacja

Black Death Production - Wywiad