XV-lecie Mordhell & Moloch Letalis - 29 IX / Poznań, U Bazyla - Relacja
Zupełnie przypadkowo wywiało mnie do Poznania, lecz skoro była okazja i to nie byle jaka, trzeba było wpaść do Bazyla i zobaczyć jak się poznaniacy bawią. Skład był nie w kij dmuchać, urodziny Moloch Letalis i Mordhell. Oba hordy są obowiązkowe do zobaczenia, choć ten pierwszy raz już widziałem. Jako supporty zagrali Nekkrofukk i Besatt. Pociąg do Poznania i nie ma na co czekać.
Trzeba było przyjechać trochę wcześniej co by można było na spokojnie uzupełnić bak i bez przeszkód dotrzeć do klubu. Tutaj był w moim przypadku nie mały zgrzyt. Nie przypuszczałem, że będzie aż tak cięzko dostać się do klubu, albo to ja byłem tylko takim ułomem. Lokalizacja to totalne zadupie, lecz samo miejsce już po dotarciu, niestety na pierwszy utworze otwierającego zespołu, zrekompensowała resztę. Szybkie kasowanie biletów, bardzo skrupulatna szatnia, co liczy sobie od rzeczy (trzeba nosić więcej drobniaków) i można ruszać na scenę. Prawdę powiem, nie przyjrzałem się w jakiej kolejności zespoły będą grać, ale przypuszczałem, że skoro urodziny, to dwóch jubilantów zagra na sam koniec, a tu kolejny zgrzyt.
Stary dobry Nekkrofukk. Tutaj nie było żadnego zaskoczenia, za wiele nowości od ostatniego razu jak widziałem Khaosa na scenie nie wydał. Nagłośnienie było super, miejsca sporo, pod względem organizacji było wszystko jak należy. Khaos na scenie prezentował się standardowo, nawet ta sama koszulka, ale trzeźwy to on przy graniu nie był. Zastanawiam się nadal, czy to, że wypluł piwo na scenę było celowe, czy nie. Choć po tym ile razy upuścił mikrofon mogę zaczynać się zastanawiać. Lecz wcale nie umniejszało to jego zdolnościom wokalnym. Było parę hitów scenicznych jak np. "In League with Satan", więc tutaj było bardzo standardowo, ale jak zawszę na poziomie. Co utwór wokalista wyzywał tłum, że dupy nie ruszają i fakt, trochę miał racji. Nawet, żeby tropchę tłum rozruszać poił piwem publiczność. Nic to nie dało, ale to już chyba zmora większości zespołów otwierających. Na sam koniec standardowy pokaz z wylewaniem bliżej nieokreślonej czerwonej mazi sobie na twarz z czaszki i zejście ze sceny. Miałem nadzieję, że wyskoczy w fartuchu jak w Warszawie, ale i tak jest tylko supportem a spore show zrobił. Nekkro jak zawszę na plus.
Było trochę czasu na sprawdzenie kramów, a można było zajść sobie do Eryka lub Mefisto, wybór był całkiem niezły i koszulów też sporo. Trochę opróżnienia portfela i wypicia czystej i kolejny występ. A tutaj zaskoczenie. Drugi grał Moloch Letalis. Na plus na pewno można dodać, że ludzie mieli jeszcze dużo energii więc można było liczyć na cokolwiek pod sceną. Setlista była niemal identyczna jak we Wrocławiu, albo identyczna, nie powiem na pewno. Dużo kawałów z "Krwawy Sztorm", albo utwór, który jest teraz obowiązkowo grany na każdym ich występie czyli "Zatańczysz kurwa ze mną w piekle?". Na scenie było widać klasę i mnóstwo agresji. Za to wśród tłumu, już nie bardzo. Nie wiem czy to ten gig taki, czy poznaniacy, ale nie działo się za wiele. Sam zespół poszedł bardzo standardowo, ale jak zawszę dobrze, ich można słuchacc wielokrotnie na żywo.
Potem po krótkiej przerwie, ujawniła się zdecydowana gwiazda wieczoru, mowa tutaj o Mordhell. Po wejściu na scenę wokalisty w masce BDSM, pojawiło się z dwa razy stwierdzenie "Jebać kurwy w lateksie", a zaraz po tym piekło. Tutaj nie mam zastrzeżeń. Trochę publike ruszyli, a sami szatańsko nakurwiali. Nie mogło się obyć bez takich utworów jak "Alcoholic Titfuckblast" i bardzo dobrze. Takie rzeczy na scenie mogę oglądać całe życie. Pojawiły się też jedne z pierwszych utworów w ramach jubileuszu, co jak najbardziej było na miejscu. Jeżeli ktoś nie miał okazji widzieć tych popaprańców na scenie jeszcze, to ma zdecydowanie co nadrabiać.
Na sam koniec chyba największe rozczarowanie i tutaj sprawię trochę spięcia wśród ludzi co byli i bardzo sobie chwalili. Jakimś cudem support, którym był Besatt grał na końcu. Fakt, że jest to znany i nie tak młody zespół, lecz to była impreza poświęcona innym zespołom mimo wszystko. Co do samego występu. Było trochę nowości jak i trochę staroci. Zagrali po swojemu i prawdę powiedziawszy, nie za specjalnie mnie wciągnął jak poprzednie występy. Ot taki generyczny black metal, który jak dla mnie sali nie roznosi na koncertach. Nie był to zły występ, a sam zespół prezentował się całkiem dobrze. Również posłuchali nawoływań co do bisu, choć jednak Beldaroh mógł sobie darować zdejmowanie koszulki wtedy.
Po wszystkich występach ekipa się zbiera i można było już tankować do nieprzytomności, jak z Poznania wróciłem nie pamiętam, ale wystarczy, że cały koncert zapamiętałem i niestety nie zapamiętam go jako jeden z lepszych w tym roku. Do klubu nie mam zastrzeżeń, no może po za pieruńsko wysokimi cenami i brakiem alternatyw, ale scenicznie i pod względem nagłośnienia wypada super, można na gigi chodzić bez obaw. Skład był całkiem mocny, po za tym dziwactwem jaki był z Besattem. Co do zespołów to dali z siebie wszystko, jedynie dał po bani mocno Khaos, ale wyszło to jak najbardziej w gust jego rzemiosła. Za to poznaniacy, chyba trochę inaczej się bawią niż w moich okolicach. Bardzo dużo typowych szwędaczy się znalazło. Kto nie widział Mordhell' a na żywo, to obowiązkiem jest, wypatrywać przyszłych gigów!
Komentarze
Prześlij komentarz