Thvn "Pleśń" - Recenzja
Jak wskazuje nazwa tego bloga, każdy nowy polski projekt cieszy, a tym razem to dodatkowo "Thvn" wypełzło z wrocławskich pieczar, więc tym bardziej czuję się w obowiązku by kilka słów o tym projekcie powiedzieć. Jednak odnoszę wrażenie, że kilka słów może być zdecydowanie za mało jak dla tych 34 minut grania, które usłyszymy na debiutanckiej płycie "Pleśń".
Płyta ta dla mnie była prawdziwą jazdą bez trzymanki. Na pewno większość kojarzy ten moment w swoim życiu gdzie otrzymuje niesamowitą dawkę adrenaliny, morda się cieszy, chce więcej, ale całą tę celebrację przerywają nieuniknione mdłości. Nie było by to niczym dziwnym zważając na fakt, że mamy do czynienia z black metalowym tworem, a wrzaski, jęki, stęki i rzygowiny powinny być pierwszymi rzeczami jakie skojarzymy. Pierwszy utwór wzbudził we mnie mieszane uczucia. Niby spodziewałem się blacku, ale nie aż takiego poziomu awangardy. Mnóstwo punku, wokal taki niezdecydowany do tego stopnia, że w pewnych momentach podchodziło to pod scream. Gitary takie dziwnie stłumione. Tyle odnośnie pierwszego wrażenia. Za to już w kolejnym kawałku "Disappointment of Creation " dostaję to co lubię najbardziej. Soczyste i agresywne riffy, oplatane zachrypłym, oślizłym do granic wokalu, który na miano piwnicy zasługuje. Żadnego rozczarowania. Ale mówiąc tylko o dwóch pierwszych to prawie jakbym nic nie powiedział, a dzieje się jeszcze dużo. Właśnie za dużo jak na jedna płytę. Słychać, że jeszcze eksperymentują, szukają pewnego kierunku, przez co płyta stała się chaotyczna w złego tego słowa znaczeniu. Jest kilka świetnych pomysłów, jak i kilka gorszych. Miksując wszystko wychodzi taki typowy nowofalowy twór. Mógłbym wymienić utwory, które mi pasowały, jak i te, które wręcz przeciwnie. Niestety ale decydując się na taką konstrukcję, wszystko stało się bardzo trudne do zapamiętania. Można pochwalić wokal, który jest fantastyczną mieszanką wszystkiego co można znaleźć w black metalu i to zasługuje na duży plus. Perkusja również stoi na wysokim poziomie, nakłada odpowiednio zbalansowany ciężar. Za to w przypadku gitar i basu brakuje trochę zgrania i często wychodzi to nierówno. W tym całym chaosie na szczęście nie słychać tego tak mocno.
Potencjał widzę duży. Atmosfera całości jest gęsta, duszna, agresywna, nieprzyjazna, ale na pewno nie w taki sposób piwniczna do jakiego ja jestem przyzwyczajony. Dużo mieszanych inspiracji, świetny wokal. Nie jest to koniecznie spójne, ale jest doskonałą furtką do dalszego nagrywania. Koncertów na pewno wyczekuję, bo z autopsji wiem, że taka formuła sprawdza się doskonale na żywo i nie męczy. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz. Po chuj dawać tytuł płyty po polsku, jak nie ma ani jednego polskiego utworu, nawet choćby tytułowego?
Tracklista:
- Intro (Misuse)
- Disappointment of Creation
- Antique Formula
- Invocation
- Fractal Tranquility
- Choir for Emptiness
- Path to Ruin
- Killed
https://thvnbreslau.bandcamp.com/releases
Komentarze
Prześlij komentarz